Szanowni Państwo,

trwa okres rozliczeń podatkowych i jak co roku zachęcamy do przekazywania na rzecz Benkowa 1,5% podatku.

Dzięki tym środkom możemy działać, edukować, karmić, leczyć, ratować.

Przekazanie 1,5% podatku na rzecz Fundacji Benek jest niezwykle proste i nie wymaga dodatkowych wydatków ze strony podatnika. Wystarczy podczas corocznego wypełniania deklaracji podatkowej wpisać numer KRS 0000794938.

Dla nas ważna jest każda pomoc, bo choć może się wydawać, że drobna kwota nie ma większego wpływu, to jeśli pomoże w ten sposób wielu osób, zwierzęta otrzymają znaczące wsparcie, które umożliwi kontynuację istniejących działań oraz rozwijanie nowych inicjatyw na rzecz poprawy losu zwierząt.

Dziękujemy za zaufanie

Michał Bednarek

Fundacja BENEK

Organizacja Pożytku Publicznego

KRS 0000794938

Pomóż odmienić los koni w Polsce – podpisz PETYCJĘ.

Pomoc dla Benkowa

wybierz kwotę

lub

Jeśli podasz swój e-mail, poinformujemy Cię o naszych działaniach

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Wsparcie dla koni z rzeźni”
numer konta: 23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564

PAYPAL: fundacja.benek@op.pl

 
Za każdą pomoc – dziękujemy z całego serca.

 

Uratowana 17.12.2024

DOSIA URATOWANA, DZIĘKUJĘ!

08.01.2025 Szanowni Państwo,
zapraszam Was na film z Dosią, kucką, która niedawno otrzymała od Was najcenniejszy z prezentów – życie.
Dosia ze względu na bardzo duży stres związany z izolacją na kwarantannie, zakończyła ją przed czasem i dzisiaj jest już pełnoprawnym członkiem kucykowego stada. Zobaczcie jak świetnie się zaaklimatyzowała, znalazła też już nowych przyjaciół, a sama uspokoiła się i chętnie podchodzi do człowieka.

Dosia oczywiście przed wpuszczeniem została zbadana, odwiedził ją lekarz weterynarii i za jego zgodą kwarantanna została skrócona.

Dziękuję Wam z całego serca za pomoc dla Dosi. Ona żyje wyłącznie dzięki Wam.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

17.12.2024 Szanowni Państwo,
Z całego serca dziękujemy za Waszą niesamowitą hojność i wsparcie, które pozwoliły uratować małą Dosię. Wasza dobroć i zaangażowanie sprawiły, że malutka znów ma szansę na szczęśliwe życie.
Jeszcze dziś przybędzie do Benkowa, gdzie po kwarantannie dołączy do stada fundacyjnych kucyków. Stało się to możliwe wyłącznie dzięki Wam.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

 

A daj pan spokój z tymi ludźmi. Kupiłem na święta, pod choinkę kucyka na zamówienie. Mówili, że ma być kobyłka i malutka. No i taka jest. A oni przyjechali, popatrzyli i zaczęli krzyczeć, że paskudna i zarośnięta, a oni zamawiali ładną, a nie takie byle co. I tyle z zarobku. Kasy nie dali, ja z niepotrzebnym koniem zostałem, którego nie chce.
Nie, nie poczekam na pieniądze, nie po to wszystko sprzedałem na mięso, żeby teraz przy jednym kucu chodzić. Ja też muszę kiedyś odpocząć, przez święta nie chce do chlewa zaglądać ani gnoju wywalać. Nie potrzymam. Chcesz pan, to dawaj pieniądze albo jutro wywożę, tu obok kolega ma małą rzeźnię u siebie, zrobi z nią porządek.

Szanowni Państwo,
Nie planowaliśmy kupna małej Dosi, bo choć miejsce, by ją przyjąć — mamy, to mamy też ogromne problemy związane z prowadzeniem ośrodka. Ale idą święta. To czas cudów, ale to też czas, gdy handlarze czyszczą obory i wywożą dużo więcej zwierząt do rzeźni. Przestój ubojni związany ze świętami, a do tego zwiększone zapotrzebowanie na mięso w tym okresie sprawiają, że do rzeźni jedzie jeszcze więcej zwierząt niż zwykle. Mała Dosia ma jechać jutro, bo ludzie, którzy mieli ją kupić uznali, że jest za brzydka, by zostać prezentem dla ich dziecka.

Handlarz chce za Dosię i jej transport do Nowej Studnicy 2300 zł. Nie zgodził się na raty ani na czekanie na spłatę. Jutro ma ją zawieź do ubojni. Jeśli ona ma żyć, dziś trzeba uzbierać całą kwotę.

Bardzo proszę, uratujmy ją.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Ratuję Dosię”
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Ratuję Dosię

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Uratowane 30.12.2024

ŹREBNA MARYSIA I JEJ SYNEK MACIUŚ URATOWANI. DZIĘKUJĘ!

07.01.2025 Szanowni Państwo,
w grudniu stoczyliśmy ciężką batalię o życie źrebnej Marysi i jej synka Maciusia. Do samego końca nie było pewności, że się uda, bo ze względu na okres świąteczny, zbiórka szła bardzo, bardzo opornie. Na szczęście to już za nami, możemy odetchnąć z ulgą, że się udało. Konie są w Nowej Studnicy, Marysia nazywana jest u nas również Marcysią, a Maciuś – choć jest źrebakiem – wcale nie jest mały. Dziękuję Wam z całego serca za pomoc i zapraszam na film. Poznajcie je, zobaczcie jakie są wspaniałe.

Dziękuję za każdą pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596

31.12.2024 Szanowni Państwo,
bardzo Wam dziękuję za pomoc dla tych dwóch koni. Udało się, choć droga ku temu była długa i trudna. Na szczęście konie żyją, są już w Benkowie i nic im nie grozi. Dzięki Wam koniec roku nie oznacza końca ich życia.

Bardzo dziękuję jeszcze raz za pomoc, bo Marysia i Maciuś żyją wyłącznie dzięki Wam.

Dziękuję za każdą pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596

30.12.2024 Szanowni Państwo,
od blisko dwóch tygodni walczymy razem o życie źrebnej Marysi i jej synka Maciusia. Przez ten czas toczę jednocześnie batalie z handlarzem o więcej czasu na spłatę. Do tej pory dzięki ratom, jakie wpłacaliśmy, udawało się przesuwać termin końcowego rozliczenia, ale dzisiaj jestem już bezradny. Cokolwiek bym handlarzowi nie obiecywał, cokolwiek bym mu nie mówił, on się już nie zgodzi nawet na jeden dzień dodatkowego czasu. Co więcej, za to przeciąganie każe sobie dopłacić, bo jak mówi traci pieniądze gdy nie może nimi obracać.

Dziś jest ostatni dzień na rozliczenie się za źrebną Marysię i Maciusia. Do godziny 18 muszę dowieźć handlarzowi resztę pieniędzy albo umowa przestaje obowiązywać. Jednak nadal nie ma całej kwoty. By się z nim rozliczyć, brakuje jeszcze 1600 zł. To bardzo dużo.

Niestety okres świąteczny, wyjazdy, jutrzejszy Sylwester sprawiają, że moje maile z prośbą o wsparcie dla nich są czytane przez kilkadziesiąt osób, a wpłat jest kilka, czasem kilkanaście. Po prostu każdy jest zajęty w swoim świecie, swoimi sprawami. I ja też czuje, że to nie jest pora na proszenie, ale wiem też, że te konie nie zaczekają już dłużej na ratunek, bo wszystkie możliwości, jakie miałem na odwleczenie terminu, wyczerpałem.
Dziś jest ostatni dzień, by je uratować albo ostatni dzień ich życia…

Czy ktokolwiek z Was może jeszcze im pomóc? To ostatnie godziny, będę się starał do samego końca, ale bez Was nie dam rady ich uratować.

Dziękuję za każdą pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596

24.12.2024 Szanowni Państwo,

nie wiem jak Wam dziękować, brakowało tak wiele, żeby zabezpieczyć Marysię i jej synka. Ale nie byliście obojętni i udało się wpłacić kolejną ratę za ich życie. Dzięki Wam odroczyliśmy wyrok, jaki wydał na nie handlarz i zyskaliśmy czas do 30 grudnia. Tego dnia handlarz chce resztę kwoty. Proszę, nie zapominajcie o nich. To jeszcze nie koniec walki o nie.

Dziękuję za każdą pomoc

Michał Bednarek
tel 506 349 596

23.12.2024 Szanowni Państwo,
nie ma szansy na spłatę Marysi i Maciusia przed Świętami. Oczywiście jestem w stałym kontakcie z handlarzem. Od dnia, gdy wpłaciliśmy zaliczkę, każdego dnia toczę z nim batalię o jak najdłuższy termin spłaty. Jest to dla nich jedyna szansa na życie, bo możliwości spłacenia ich dzisiaj po prostu nie ma, bo kwota, jaka pozostała do rozliczenia, jest ogromna. Zbiórka niemal zupełnie stoi, co ze względu na Święta jest całkowicie zrozumiałe. Spodziewałem się takiej sytuacji, dlatego też cały czas napieram na handlarza, by zaczekał. By dał więcej czasu.

Niestety nie mam dobrych wieści, bo handlarz postawił warunek, że dziś chce dostać przynajmniej część pieniędzy. By spełnić jego żądania, musimy pilnie dozbierać jeszcze 1900 zł. To bardzo dużo biorąc pod uwagę, że ostatnio z zaliczką dla nich był ogromny, ogromny problem. Boję się, że nie podołamy…

Szanowni Państwo,
jeśli ktoś z Was mógłby dołożyć im kilka złotych, bardzo proszę nie zwlekać. Nic więcej po za tym co ustaliłem z handlarzem, zrobić się nie da. Jeśli źrebna Marysia i Maciuś mają mieć szansę na życie, muszę mu dać te pieniądze. Po prostu muszę. Proszę o pomoc.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

20.12.2024 Szanowni Państwo,
zaliczka w ostatniej chwili wpłacona i Marysia i Maciuś czekają na wykup – bardzo Wam dziękuję za pomoc. Handlarz chce, aby je spłacić w poniedziałek, jeszcze przed Wigilią ale nie widzę na to żadnej szansy. Będę z nim rozmawiał, będę dawał znać.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Oto Marysia i jej synek Maciuś. O tych koniach wiem od początku listopada. Handlarz prowadzący skup zwierząt rzeźnych nabył je, bo mu się podobały. I – bo mógł. Miał pieniądze, miejsce, a do tego sposób by ich się pozbyć, gdy już się znudzą. Duża, ważąca ponad 750 kilo klacz, do tego półroczny wyrośnięty ogierek o nietypowej maści stanęły w jednej komórek w zasadzie tylko dlatego, że chciał je mieć. Początkowo nie miał planu by je zawieźć na rzeź, ale ile ja już takich koni u niego widziałem. Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Kupionych, bo mu się podobały, a potem gdy się nimi znudził wchodziły po rzeźnickim trapie – łeb w łeb z tymi, którymi gardził. Wtedy nie liczył się już wygląd, za to liczył się każdy zjedzony kilogram siana, żyta, wypity łyk wody. Mówił wtedy, że kupca nie ma, zysku nie ma, on trzymać darmozjadów nie będzie. Szły na rzeź wszystkie. Bez wyjątku.

Widząc, że ma klacz ze źrebakiem i najpewniej ponownie zaźrebioną powiedziałem mu, żeby gdyby chciał wywozić na rzeź, niech najpierw zadzwoni. Martwiłem się o nie, bo to konie tzw. grube, a takich ludzie nie kupują do kochania, jakby nie zasługiwały na dobre życie i miłość. One są kupowane by dać zarobek, by się przydać. 

A tu Marysia jak na wiejskie normy ma już swoje lata, a mały Maciuś nie ma szansy by dostać licencje na ogiera. Handlarz zarzekał się, że one nie na mięso. Że znajdzie dobrego kupca, snuł wizje o zarobku i miałem nadzieję, że tym razem tak będzie. 

Myślałem o nich co jakiś czas, ale nie chciałem dzwonić dopytywać, a ponieważ on się nie odzywał liczyłem, że miały szczęście.

Wczoraj zadzwonił z pytaniem, czy chcę je kupić, bo jak nie to w piątek wiezie je do rzeźni… Nie było w tym straszenia, namawiania na kupno, niczego. Po prostu obiecał mi, że gdyby jechały na mięso, to zadzwoni najpierw do mnie i to zrobił. Dodał, że Marysia jest kulawa, że najpewniej ma raka kopyt, więc nikt ich nie kupił. Powiedział, że cena za oba to 16500 zł, jak będę zdecydowany, to zaliczki chce 2500 zł i wtedy poczeka kilka dni na spłatę.

Nie mógł trafić w gorszy okres…

Szanowni Państwo,
wtedy, ponad miesiąc temu, gdy spotkałem te biedaki u handlarza, przerażeniem napawała mnie myśl, że Marysia zaprowadzi swojego synka na rzeź. Że nie będzie miało znaczenia, że sama jest ponownie źrebna, bo nikt przecież klaczom na wjeździe do ubojni USG nie robi. Że te konie zostaną zabite tylko dlatego, że człowiek uznał, że może to zrobić.

Tamtego listopadowego wieczoru, obiecałem im, że gdyby była konieczność, zrobię co będę mógł, by im pomóc, a teraz, w naszej obecnej sytuacji boję się, że nie damy rady ich wykupić, bo nie dość, że najcięższy czas na ratowanie koni – bo Święta tuż tuż, to jeszcze takie kłopoty u nas.

Biłem się z myślami wiele godzin, ale ja nie umiem się od nich odwrócić. Ja je dotykałem, czułem ich ciepły oddech i widziałem przerażenie w ich oczach. Marysi i Maciusia zapomnieć tak po prostu się nie da. Jak miałbym żyć dalej ze świadomością, że nawet nie spróbowałem im pomóc? Że byłem obojętny na ich krzywdę i piekło, które je czeka?

Mamy tylko jedną szansę na pomoc. Dziś trzeba zebrać 2500 zł zaliczki. Proszę, stań ze mną po ich stronie, bo nikt inny tego nie zrobi.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Ratuję Marysię i Maciusia”
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Ratuję Marysię i Maciusia

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

KORALIK, NIECHCIANY PREZENT JEDZIE NA RZEŹ

08.01.2025 ZALICZKA WPŁACONA, MAMY CZAS DO PIĄTKU NA WYKUP. PROSZĘ O POMOC

Dni
Godziny
Minuty
Sekundy

„A daj pan spokój z ludźmi. Kupiłem tego kuca w grudniu, bo na prezent klienci dla dzieciaka chcieli. Zapłacili dobrze, to im zawiozłem na wigilię. Wyczyszczony, grzywa zapleciona i ogon, kopyta nasmarowane i kantar nowy. Koralik dostał na imię. Pasowało mu, taki był ładny. No pięknie wyglądał. Pięknie mówię panu. 

Wczoraj zadzwonili, że jednak go nie chcą, bo córka się już znudziła, a on brudzi, rży, słuchać się nie chce. No myśleli chyba, że pluszowy będzie czy coś. Nie chciałem go odkupić, ale paragrafami straszyć zaczęli, że mają dwa lata na oddanie konia. Przepisy mówią o rękojmi, ale co im tłumaczyć, że koń jest, jaki zamówili? Oni swoje w koło tylko, zabrałem, żeby spokój mieć. Zły jestem, bo kupiłem pod nich, dużo dałem, karmiłem dwa tygodnie, a teraz sprzedać na mięso muszę, zarobku na nim nie mam żadnego. Wywożę od razu, żeby do żarcia dalej nie dokładać. 

Chcesz Pan, to bierz, ale tanio z czekaniem nie będzie, bo mam dość straty na nim. Daj Pan we wtorek 1400 zł zaliczki, a do piątku dopłacisz jeszcze 1500 zł i zabieraj. Bez zaliczki nie trzymam, wywożę, ja już raz na nim oszukany byłem, nie dam się drugi raz w maliny wpuścić.”

Szanowni Państwo,
nie planowałem kupować w tej chwili żadnego konia. Nie planowałem. Ale w obliczu zbliżającej się śmierci, wszystko inne staje się mało ważne. Przez ostatnie dni dzwoniłem wszędzie i w końcu znalazłem osobę, która zadeklarowała wsparcie na utrzymanie Koralika, jeśli zostanie oczywiście wykupiony. Teraz los tego biednego konia, który stał się niechcianym prezentem, jest w rękach ludzi o wielkich sercach. Jego życie zależy od tego, czy uda się zebrać zaliczkę, a później środki na wykup.

Starałem się z handlarzem porozmawiać, by poczekał do końca miesiąca, ale on nie chce nawet o tym słyszeć. Chce dziś zaliczkę albo jutro rano odwiezie na ubój. Mamy mało czasu, Koralik ma mało czasu. Czy zdołamy mu pomóc? Czy ocalimy go przed śmiercią w ubojni? Nie zostawiajmy go. Pomóżmy mu, proszę. Zróbmy to razem, bo sam nie dam rady.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Ratuję Koralika”
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Ratuję Koralika

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Bardzo dziękujemy za pomoc

MAMA I SYN ŻYŁY ZDANE TYLKO NA SIEBIE, POMOGLIŚCIE IM!

07.01.2025 Szanowni Państwo,

oto porcja zdjęć Lupusia prosto od Pani Moniki. Jego socjalizacja przebiega szybciej i łatwiej niż w przypadku mamy. Misia robi postępy, ale behawiorystka nie pozostawia złudzeń – jeszcze długa droga przed nią do zbudowania zaufania do człowieka.

Dziękuję za pomoc dla tej psiej rodziny,

Michał Bednarek
tel 506 349 596

07.01.2025 Szanowni Państwo,
bardzo dziękujemy za pomoc. Misia i Lupuś mają dzięki Wam zapewnioną opiekę na najbliższy okres.

Niebawem wrócimy do Was z informacją, co słychać u piesków.

Bardzo dziękuję, za każdą pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Szanowni Państwo,

każdy z nas pragnie świata, w którym każde stworzenie znajdzie bezpieczny kąt i ciepło ludzkiej troski. Niestety, rzeczywistość bywa inna. Dziś chcę Was prosić o pomoc dla dwóch psich dusz, które w swoim krótkim życiu zaznały więcej cierpienia niż miłości. Otrzymaliśmy wiadomość od osoby prywatnej, pani Moniki. Która nie przeszła obojętnie obok tej przerażonej dwójki.

Poznajcie Misię i Lupusia – bezdomną psią rodzinę.

Dzięki ogromnemu zaangażowaniu, udało się je złapać i zabrać w bezpieczne miejsce. Pani Monika zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, gdyż sama nie jest w stanie pokryć kosztów opieki, leczenia i socjalizacji piesków.

„Piszę do Pana jako osoba prywatna z wielką prośbą o pomoc w wsparciu bezdomnej, psiej rodziny- suczki Misi i jej maluszka Lupusia. Przez kilkanaście dni próbowałam uratować psią rodzinę w miejscowości Śladków Mały -jakieś 40 km od Kielc gdzie mieszkam. Pieski te przypadkiem spotkaliśmy z partnerem wracając z weekendu przez tę właśnie miejscowość. Zatrzymaliśmy się w pobliskim zajeździe, żeby coś zjeść.

Okazało się, że większy, czarny piesek pojawiał się tam już od dwóch lat (!),miał rany na szyi podobno po wnykach (!). Jemu niestety nie udało się pomóc- ktoś z zajazdu, kilka dni później, kiedy przyjechałam z lekiem usypiającym widział go na drodze dzień wcześniej. Obok tego Zajazdu jest bardzo ruchliwa droga, przejeżdżają tamtędy TIR-y a osobowe pędzą. Okoliczni mieszkańcy śmiali się, że to taka „powsinoga” i że „da sobie radę”. Jak widać, nie dał. I to wtedy kiedy go zobaczyliśmy, kiedy przyjechaliśmy mu pomóc, kiedy była szansa na nowe, lepsze życie….

Okazało się, że za tym zajazdem pod panelami fotowoltaicznymi, przy lesie, na gołej ziemi koczowała sunia z małym szczeniakiem (wg mnie to synek tego czarnego, jest bardzo do niego podobny), im też nikt nie pomógł. Podobno zgłoszone były na Straż Miejską a ta przyjechała po dwóch tygodniach, ich nie było. Miejscowy weterynarz też podobno odmówił pomocy.. Zależało mi na pomocy chociaż tej mamie i jej dziecku, ten biedny czarny nie doczekał pomocy. Pojechałam tam znowu z Sedalinem, był sam szczeniak, uciekł przerażony i wcisnął się w taką mała stertę pustaków, gryzł na oślep, warczał i skomlał ale udało nam się go bezpiecznie złapać. Mama była po drugiej stronie ulicy, przy małej smażalni ryb (tam tez najczęściej przychodził ten czarny piesek, tata). Zwabiłam ją jedzeniem, w które wstrzyknęłam Sedalin, zjadła ale efektu nie było, mimo sporej dawki tego środka. Wróciliśmy więc do Kielc po klatkę-łapkę od stowarzyszenia, któremu pomagam prywatnie, klatka została na noc ze szmatkami, w które wytarliśmy szczeniaczka i z jedzeniem. Niestety i ten sposób się nie powiódł, nie powiodła się też próba użycia leku Trittico. Byliśmy więc zmuszeni poprosić o pomoc specjalistę z Warszawy, który przyjechał po dwóch dniach i złapał suczkę.

Panie Michale, jeśli Państwo możecie nam pomóc i utworzyć zbiórkę na te biedne pieski, będziemy bardzo wdzięczni. Gabinet, w którym leczą uratowane zwierzaki miejmy nadzieję trochę poczeka z fakturą. Mama sunia (Misia) pojechała do hoteliku w Karpaczu (mieliśmy tylko dwa wyjścia -schronisko gdzie najprawdopodobniej przypięto by jej łatkę agresywnego dzikusa, bez szans na adopcję i ten hotelik, gdzie wyjątkowo zgodzono się ją przyjąć). Będzie tam pomału socjalizowana i kiedy będzie już gotowa na adopcję będziemy szukać jej domu. Maluch, po badaniach weterynaryjnych, jest u mnie, w dalszym ciągu jest lękliwy, nie pozwala brać się na ręce, chociaż postępy już są.

Czy możemy liczyć na Waszą pomoc?

Monika”

Leczenie, socjalizacja i zapewnienie Misi i Lupusiowi odpowiednich warunków to ogromny koszt, tym bardziej, że ciężko obecnie określić jak długo Misia będzie wymagała pobytu w hoteliku, gdzie pracuje z nią codziennie behawiorysta. Do tego dochodzą koszty ich sterylizacji, odrobaczeń, szczepień i karmy.  Potrzeba 4300 zł, by zapewnić im byt na najbliższe trzy miesiące i pokryć koszty weterynaryjne oraz wyżywienia.

Dlatego zwracam się do Was – ludzi, którzy wielokrotnie pokazali, że dobro wraca.

Każda złotówka ma znaczenie. Wasze wsparcie to dla tych psiaków szansa na nowe życie – bez bólu, strachu i samotności. Wiem, że już zaraz Święta, i każdy domowy budżet jest maksymalnie napięty, ale wiem też, że te psiaki nie miały nikogo, pozostawione na pastwę losu. Każde, choćby najmniejsze wsparcie przybliży je do nowego życia, do znalezienia kochających domów na zawsze.

Dziękuję, że nie jesteście obojętni. Razem możemy zmienić ich los i udowodnić, że dobro zawsze wygrywa.

Z całego serca – dziękuję za każdą pomoc,

Michał Bednarek

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Misia i Lupuś”
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Pomagam Misi i Lupusiowi

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

STANĘLIŚMY NA KRAWĘDZI! PROSIMY, POMÓŻCIE, BO SAMI NIE DAMY RADY.

POTRZEBUJEMY WASZEJ POMOCY

07.01.2025 Szanowni Państwo,
jak wiecie, ostatni okres jest dla nas bardzo trudny. Wycofanie się firmy, która miała pomóc przetrwać przełom grudnia i stycznia, sprawiły, że borykamy się z wielkimi trudnościami. Wykarmienie 417 zwierząt, zapewnienie im opieki weterynaryjnej i kowalskiej to ogromne koszty i ogromna odpowiedzialność.

Poza okresem pandemii nie prosiliśmy nigdy o wsparcie w utrzymaniu zwierząt, ale dziś zmuszeni jesteśmy poprosić jeszcze raz o pomoc. Grudzień za nami, dzięki Wam przeżyliśmy go, ale jesteśmy na minusie, a dotrwać musimy do drugiej połowy stycznia. Potem damy sobie radę, jak dawaliśmy do tej pory. Ale do tego czasu potrzebujemy wsparcia.

Bardzo prosimy o pomoc, ważna jest każda złotówka. Sami nie damy rady.

Bardzo dziękuję, za każdą pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Szanowni Państwo, od 14 lat ratujemy zwierzęta. Te domowe, gospodarskie, te egzotyczne, i te dzikie. Niesiemy pomoc tym wszystkim, które tej pomocy potrzebują. Dajemy schronienie starym, schorowanym, kalekim, leczymy te po wypadkach, wspieramy odtrącone przez innych.

Przez te wszystkie lata pomagamy również dzieciom, prowadzimy bezpłatne zajęcia z hipo i onoterapii (terapia z osiołkami). Jeździmy do szkół, przedszkoli, domów dziecka. Edukujemy, pokazujemy, że zwierzęta czują, że należy im się szacunek. Kreujemy dobry świat wokół siebie, wierząc, że nawet mała zmiana i pomoc daje efekt śnieżnej kuli.

Poza okresem pandemii sami dawaliśmy radę z utrzymaniem ośrodka nie prosząc o pomoc w karmieniu. Środki z 1,5 procent podatku, darowizny pozyskane od firm, nasza praca poza Benkowem pozwalały na spięcie kosztów, ale dziś znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji.

Firma, która miała przekazać darowiznę celowaną na utrzymanie na przełomie grudnia i stycznia, w ostatniej chwili wycofała się, tłumacząc się trudnościami. Nie mamy pretensji, bo nie raz wsparli zwierzaki, ale w sytuacji, gdy im brakuje, nie podzielą się, bo po prostu nie mają czym. Niestety informację, że wsparcia nie będzie, dostaliśmy chwilę temu i choć się staramy, dzwonimy, prosimy, to na ten moment nie mamy żadnej deklaracji o pomocy, która pomogłaby nam przetrwać miesiąc.

A koszty są ogromne. W ośrodku mieszka w tej chwili 417 zwierząt. Większość z nich to zwierzęta duże – konie, krowy, wielbłądy, lamy, alpaki i osiołki. Są też zwierzęta egzotyczne, które, choć gabaryt mają znacznie mniejszy, to ich utrzymanie kosztuje dużo więcej. Robimy, co możemy by zminimalizować koszty i sami zbieramy siano, pozyskujemy słomę wymieniając ją na obornik, ale dalej się potrzebne znaczne zasoby finansowe, by utrzymać ośrodek.

Średni koszt utrzymania jednego zwierzaka to 370 zł. Nie wydaje się to dużo, ale pomnożenie tej kwoty przez 417 mordek do wykarmienia daje już 154 tysiące. Do tej kwoty dochodzi koszt opieki weterynaryjnej – średnio miesięcznie 23 tysiące. Większość podopiecznych Benkowa to zwierzęta stare i schorowane, które nie mają szansy na znalezienie domu adopcyjnego i pozostają stałymi rezydentami ośrodka. Nie można im odmówić leczenia, bo tylko ono gwarantuje im dobry komfort życia, a przecież w ratowaniu nie chodzi o sam wykup, a o to, by zwierzęta miały dobre życie. Wykupując je, naszym obowiązkiem jest o ten komfort zadbać.

Mamy oczywiście znaczną stawkę zwierząt czekających na dobre domy, ale tych domów nie zgłasza się wiele, do tego znaczna część rezygnuje gdy słyszą, że odbiór zwierzaka możliwy jest po Sylwestrze. Co rok dajemy takie ograniczenie, by uratowane przez Was zwierzęta nie zostały prezentami gwiazdkowymi. Bo zwierzę, to nie prezent.

Szanowni Państwo,
musimy przetrwać. Musimy po prostu. Dla nich. Chowając dumę do kieszeni, zwracamy się do Was o ratunek. Kto nas zna, ten wie, że nie prosimy o pomoc w utrzymaniu zwierząt jednak dziś doszliśmy do ściany. Czas jest podwójnie trudny, bo ze względu na Święta, Sylwestra, okres końca roku, nie mamy żadnej możliwości, by w trybie błyskawicznym pozyskać dotację na utrzymanie.

Takie środki wpłyną do nas dopiero z końcem stycznia, ale co mamy zrobić do tego czasu? Jak samemu podołać takiemu wyzwaniu, by wykarmić 417 podopiecznych przez ponad miesiąc. Pasza się kończy, granulatów mamy ostatnie worki, kończą się też leki, które sprawiają, że uratowane zwierzaki żyją, a kolejnych dostaw nie mamy z czego opłacić, bo środki na koncie po prostu stopniały.

Wiemy, że Święta to czas cudów. Ale wiemy też, że to dla nas bardzo trudny okres, bo wiąże się z dużymi wydatkami w Waszych budżetach. Bardzo się boimy, co będzie, jak przetrwamy i czym wykarmimy uratowane przez Was zwierzęta. Każdego dnia budzimy się ogarnięci strachem, co będzie dalej. Jest nam wstyd, że nie daliśmy rady. Bardzo za to przepraszamy. Staraliśmy się, ale dziś już nie mamy innego wyjścia jak tylko pokornie prosić Was o pomoc. Jesteście dla nas ostatnią szansą. Bardzo Was prosimy, pomóżcie przetrwać uratowanym zwierzętom ten ciężki okres.

Jeśli chciałbyś wesprzeć nasze zwierzęta rzeczowo – bardzo chętnie przyjmiemy paczki z karmą dla każdego gatunku zwierząt.
Adres do wysyłki: Fundacja BENEK, Nowa Studnica 12, 78-640 Nowa Studnica 

Dziękuję za każdą pomoc i każdy gest

MICHAŁ BEDNAREK

Tel 506 349 596

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Pomoc dla zwierząt”
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Pomoc dla zwierząt

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Pomoc dla Benkowa