Szanowni Państwo,
zdjęcia, które widzicie, dostałem od handlarza. Od hurtownika, który na zabijaniu koni dorobił się ogromnego majątku. Przez ponad 40 lat każdego tygodnia z jego gospodarstwa wyjeżdżały – i nadal wyjeżdżają – samochody pełne koni z wyrokiem śmierci. Jadą do polskiej rzeźni, gdzie wykonywana jest „usługa uboju”, a potem ich martwe ciała są transportowane do Włoch.
Dla konia, którego on kupi, nie ma już ratunku. A kupuje wszędzie: jeżdżąc po wsiach, od siatki hodowców, którzy dzwonią, gdy tylko mają coś na sprzedaż; kupuje z OLX-a, kupuje z Facebooka. Wszędzie tam, gdzie są konie na sprzedaż – jest i on.

W tych jego oborach, chlewikach, komórkach zawsze jest pełno koni. Zbiera je tydzień, a w każdy wtorek o świcie ładuje do TIR-ów i wywozi do rzeźni.