

URATOWANY 16.04.2025
DUDEK URATOWANY, NIE POJEDZIE DO UBOJNI
18.04.2025 Szanowni Państwo,
Jeszcze raz dziękuję Wam z całego serca i ze wszystkich sił za pomoc w uratowaniu Dudka. Konia, który pracował na Morskim Oku, a który stanął u handlarza, wywożącego konie na ubój.
Dzięki Wam ten poczciwy zwierzak żyje i jest bezpieczny. Teraz przed nim diagnostyka, kowal, profilaktyka weterynaryjna,
Zapraszam Was też już dziś do Benkowa. Od 1 maja, w każdy weekend można do nas przyjechać, poznać Dudka, inne zwierzaki i nas. Jesteśmy otwarci we wszystkie soboty i niedzielę, nie trzeba się zapowiadać ani umawiać. Zapraszamy.
Michał Bednarek
16.04.2025 Szanowni Państwo,
Ogromna ulga. Dudek nie pojedzie na rzeź, nic mu już nie grozi. Dzięki Wam, Waszej determinacji i zaangażowaniu udało się go uratować.
Dziękuję Wam po stokroć, bo sam nie byłbym w stanie nic dla niego zrobić.
Wrócę do Was niebawem z filmem i zdjęciami Dudka już z Nowej Studnicy.
I zapraszam Was do odwiedzin u nas. Od 1 maja w każdy weekend można przyjechać, poznać Dudka, nas, zobaczyć zwierzaki. Zapraszam serdecznie.
I przypominam, że można wspierać nasze działania przekazując 1,5% podatku. Wystarczy wpisać KRS0000794938
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
PILNA AKTUALIZACJA 14.04.2025 godz: 21:15 Szanowni Państwo, handlarz chce jak najszybciej zamknąć temat Dudka. Zadzwonił i powiedział, że we wtorek wystawia fakturę na całą kwotę i koń ma być definitywnie spłacony. Nie było żadnego miejsca do rozmowy.
Od kilku dni trwają przepychanki telefoniczne, bo wydzwaniają do mnie różne osoby. Dzwonił też jeden z byłych właścicieli Dudka. Zwyzywał mnie, powiedział, że niedługo mogę nie mieć stajni i nie mieć gdzie trzymać koni… Podtekst o podpaleniu był dla mnie absolutnie czytelny. Takich dyskusji mam kilka dziennie. Inny pan w telefonie zarzucił mi kłamstwo, że Dudek nie był na badaniach w ubiegłym roku, a taką informację dostałem od osoby, która bierze w nich pośrednio udział. Wykrzyczano mi, że pracował na Morskim Oku w 2024 roku, ale zakończył pracę przed badaniami. Tak jakby to te badania były obciążeniem dla konia, a nie ciągnięcie wozu. Kompletne niezrozumienie problemu. A problem jest ogromny, organizacje, które dążą do likwidacji tej haniebnej tradycji, od lat alarmują o tragedii tych zwierząt. I absolutnie stoję na stanowisku, że transport konny na jakimkolwiek odcinku tej trasy powinien być definitywnie i bezdyskusyjnie zlikwidowany. Mamy XXI wiek, czas na dobre zmiany.
Co zastanawiające, nie zadzwonił do mnie nikt z tej grupy, kto by zaoferował pomoc. A ponoć wszyscy tam kochają konie. Dudek, który robił na trasie do Morskiego Oka, został kupiony przez firmę, która wywozi konie na mięso. A dyskusja kręci się wkoło zdjęć, straszenia mnie, tego czy Dudek był, czy nie był na badaniach. Sam koń nikogo nie obchodzi. Najwyraźniej troska o tych „członków rodziny” tyczy się tylko tych koni, które mogą przynieść zysk tu i teraz, a taki Dudek u handlarza to wstyd.
Wtorek jest dniem, w którym za Dudka trzeba się rozliczyć. Do spłaty zostało 8000 zł (z tego mamy ponad 5500 zł zebrane), a czas na zbiórkę się kończy, bo handlarz, który najpierw zgodził się podzielić tę kwotę na dwie raty, zmienił zdanie i każe się pilnie rozliczać do końca. Jeśli się uda – dodatkowo będą potrzebne pieniądze na opłacenie transportu, na diagnostykę Dudka, na kowala, na dobre pasze i witaminy.
Proszę o pomoc dla Dudka.
Może słyszałeś o udręce koni pracujących na Morskim Oku.
Może sam jechałeś w wozie, który ciągnął Dudek pod wielką górę.
A może po prostu kochasz konie i nie chcesz, by były zabijane w ubojni.
Kimkolwiek jesteś – możesz pomóc ocalić Dudka przed śmiercią w rzeźni.
Jak możesz pomóc?
- Dokonaj wpłaty z imieniem DUDEK
- Wyślij dla Dudka BLIK na numer 506 349 596
- Udostępnij apel znajomym i rodzinie – im więcej osób się dowie, tym większa szansa, że się uda
- Podaruj 1,5% podatku wpisując KRS0000794938
- Jeśli możesz zaoferować pomoc w inny sposób (transport, wolontariat, zbiórkę darów), skontaktuj się z nami mailowo lub telefonicznie.
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
14.04.2025 Szanowni Państwo,
dziś miał być termin spłaty Dudka z Morskiego Oka. Nie ma na to żadnej szansy. Żadnej.
Zbiórka niemal całkowicie stanęła.
Sytuacja jest podwójnie trudna, ponieważ wydzwaniają do mnie z pretensjami osoby, które czerpią zyski z pracy koni na Morskim Oku. Usiłują mnie zastraszać. Pojawiają się awantury o zamieszczenie zdjęć Dudka – zdjęć, które są publicznie dostępne w mediach społecznościowych. Otrzymałem również kilka propozycji odkupienia konia od osób zajmujących się zaprzęgami w górach.
Nie było problemem sprzedać konia handlarzowi końmi rzeźnymi – problemem jest to, że to wyszło na jaw.
Z handlarzem odbyłem trudną rozmowę. Długo trwało, zanim zgodził się jeszcze poczekać, ale dziś musimy dopłacić 4 500 zł. Brakuje do tej kwoty 2 800 zł.
Proszę o pomoc w uzbieraniu tych pieniędzy, bo handlarz nie ustąpi. Nie wywiózł Dudka tylko dlatego, że to nie pierwszy koń z jego obory, którego spłacamy. Do tej pory zawsze dotrzymywaliśmy terminu – to pierwszy raz, gdy nie jesteśmy w stanie się rozliczyć za konia.
Szanowni Państwo,
Problem koni pracujących na trasie do Morskiego Oka znany jest od wielu lat.
Według szacunkowych danych, około 60% zwierząt, które pracowały na tej trasie, kończy swoje życie w ubojniach.
Zbyt duże obciążenia, jakim te zwierzęta są poddawane, prowadzą do kontuzji, urazów, zwyrodnień, a co za tym idzie – niezdolności do pracy. Konie, które tam zarabiają na swoich właścicieli, są duże i ciężkie, więc ich wartość rzeźna również nie jest mała. Rachunek jest prosty – ciężki koń, który nie może już pracować, bardzo często trafia do handlarzy. I kończy swoje zmarnowane przez ludzi życie w rzeźni.

Taki los spotkał Dudka.
Konia, który pracował, zarabiał i bez względu na pogodę ciągnął wóz wypełniony turystami na trasie do Morskiego Oka. Robił to, co kazał mu człowiek, a mimo tego nie doczekał się godnej emerytury. Sprzedany handlarzowi, trafił do obory – miejsca, z którego co tydzień do ubojni wywożone są dziesiątki koni. Uwiązany do betonowego żłobu, czeka na transport do rzeźni.
Handlarz pokazał mi paszport, opowiadał, że koń latami pracował w zaprzęgu. Na okładce ktoś dopisał długopisem: „Dudek” – zapewne tak na niego wołano tam, gdzie pracował. Poszukałem zdjęć na profilach społecznościowych poświęconych koniom z Morskiego Oka. Znalazłem wiele fotografii Dudka. Otrzymałem też potwierdzenie, że był w ubiegłym roku na badaniach koni pracujących na tej trasie.
Co się stało, że został sprzedany? To co zawsze – stał się niepotrzebny.
Popatrzyłem na niego. Podszedłem, pogłaskałem. Był taki wielki i taki bezradny. Uwiązany, zamknięty, z wydanym wyrokiem. A jeszcze niedawno, w ozdobnej uprzęży, ciągnął pod górę wóz z turystami. Czy wiedział, co dostanie w zamian? Gdzie pojedzie po latach pracy?
Szanowni Państwo,
tam, gdzie trafił Dudek, nikt nie organizuje pikiet w obronie koni z Morskiego Oka. Na małym betonowym podwórzu, wypełnionym po brzegi końmi przeznaczonymi na rzeź, nikogo nie obchodzą jego zasługi ani ilość zarobionych dla właściciela pieniędzy. Nikogo nie interesują jego zdjęcia na Facebooku. Rzeźnickie TIR-y, ustawione rzędem, czekają na załadunek. Tu liczy się tylko waga Dudka i aktualna cena za kilogram mięsa. Nikt tu nie zagląda, by kupić konia do zaprzęgu czy pod siodło. To miejsce to ostatni przystanek przed rzeźnią.
Handlarz chce 10 600 zł. Dziś trzeba wpłacić zaliczkę – 2 600 zł.
Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z imieniem DUDEK
numer konta:
23102040270000110216926564
Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce
Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564
Ratuję Dudka

- NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
- NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
- NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ