BENIA I SYNEK - OSTATNIA SZANSA NA ŻYCIE
ALBO MY, ALBO UBOJNIA
17.11.2025 Szanowni Państwo,
mamy więcej czasu na spłatę Beni i jej synka. Handlarz czeka do środy. Proszę, pomóżcie je ratować.
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
13.11.2025 Szanowni Państwo,
zaliczka wpłacona, handlarz czeka do poniedziałku na spłatę. Proszę o pomoc, bo czas zleci bardzo szybko.
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Szanowni Państwo,
od początku naszej działalności ratujemy zwierzęta ze skupów, z tuczarni. Oprócz tych, o których piszemy na stronie, jest wiele takich, którym bezpośrednio udało się znaleźć dom — pojechały, żyją. Ale co jakiś czas trafia się koń, dla którego żadną siłą nie jestem w stanie znaleźć ludzi, którzy pokochaliby go na tyle, by dać mu schronienie, by uratować. By odmienić jego los.
Jakiś czas temu do handlarza trafiła Benia. Nie duża, nic nieumiejąca kasztanka. Wraz z nią trafił jej synek, miał około roku. Gdy pierwszy raz je zobaczyłem, stały wystraszone. Benia kuliła uszy, zasłaniała, jak umiała, swojego synka, robiąc wszystko, by człowiek nie zrobił mu krzywdy. Ona sama była przerażona, a mimo tego zaciekle broniła dziecka. Handlarz powiedział wtedy, że złośliwa, że to „ścierwo”, że do rzeźni jedzie zaraz. Popatrzyłem na nią, na małego, który trząsł się ze strachu, i nie mogłem przejść obojętnie. Dałem pieniądze handlarzowi — za ich karmienie, za czekanie — i powiedziałem, że znajdę im dom. Kupiłem im trochę czasu, trochę życia. Wierzyłem, że ktoś je pokocha.
Nikt ich nie pokochał.
Ile ja maili wysłałem, ile telefonów wykonałem, ile rozmów odbyłem w ich sprawie, nie jestem w stanie nawet zliczyć, ale najgorsze jest to, że przez ten okres nie znalazł się nikt, kto byłby zainteresowany wykupieniem tych koni, daniem im domu. Ani jedna osoba nie pojechała ich nawet zobaczyć, poznać.
Ponieważ handlarz się dopytywał, na początku listopada pojechałem tam ponownie i zapłaciłem kolejny raz za karmienie i czekanie. Benia stała uwiązana do betonowego żłobu, ale nie kuliła już uszu, wyciągała głowę w moją stronę, zaglądała mi w oczy. Jakby wiedziała, że ważą się ich losy. Jakby przeczuwała, że zbliża się koniec i te kilka zdjęć może ocalić im życie. Dałem im jabłka, końskie cukierki, jadły łapczywie. Zrobiłem nowe zdjęcia, znów powiedziałem, że znajdę im dom, tylko potrzebuję jeszcze trochę czasu. Handlarz nie był zadowolony, mówił, że zajmują mu miejsce, narzekał.
A wczoraj ostatecznie stracił cierpliwość. Spytał, czy biorę, bo jak nie, to on je w czwartek ładuje do rzeźni. Zadzwoniłem natychmiast, ale już nie było po co. Handlarz nie chce już pieniędzy ani za karmienie, ani za czekanie. Chce pozbyć się koni i wycofać pieniądze. I zrobi to w taki czy inny sposób. Tam nie ma litości, tam jest tylko ekonomia.
Szanowni Państwo,
liczyłem, że dla Beni i jej synka znajdzie się dobry dom. Że się uda. Stało się inaczej, a czasu na szukanie już nie ma. Jeśli one mają żyć, trzeba działać natychmiast. Mamy miejsce — mogą jechać „na już” do Benkowa, potem może uda się znaleźć im domy adopcyjne, ale przecież handlarz za darmo ich nie odda. Za oba konie do zapłaty jest 11 500 zł. Dziś trzeba zebrać 4 500 zł zaliczki, by odwlec ich wywóz. Jeśli handlarz nie dostanie tych pieniędzy, jutro wpędzi Benię i jej dziecko na trap rzeźnickiego samochodu. Nie będzie już kogo ratować.
Jestem przerażony — zaliczka, jaką on chce, jest ogromna; szansa na jej zebranie znikoma.
Ten apel to ostatnie wołanie o ratunek dla Beni i jej synka. To ich ostatnia szansa na życie.
Jeśli nie uda się zebrać dzisiaj całej zaliczki, jutro Benia zaprowadzi swoje dziecko na rzeź. Krok za krokiem, jedno za drugim pójdą na ubój. Zimna, rzeźnicka stal zatrzyma ich serca na zawsze.
Proszę, nie dopuśćmy do tego. Choć spróbujmy im pomóc. One stoją w tej komórce od tygodni. Nie są wypuszczane, nie mają nikogo, komu by na nich zależało. Czekają na transport. I pojadą. Albo do rzeźni, albo do domu, do Benkowa. Ich los w naszych rękach.
Jak możesz pomóc?
- Dokonaj wpłaty z imieniem BENIA I SYNEK
- Wyślij dla nich BLIK na numer 506 349 596
- Udostępnij apel znajomym i rodzinie – im więcej osób się dowie, tym większa szansa, że się uda
- Podaruj 1,5% podatku wpisując KRS0000794938
- Jeśli możesz zaoferować pomoc w inny sposób (transport, wolontariat, zbiórkę darów), skontaktuj się z nami mailowo lub telefonicznie.
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z imieniem BENIA I SYNEK
numer konta:
23102040270000110216926564
Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce
Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564
Ratuję Benię i jej synka
- NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
- NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
- NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ



















