

KALINA I JAGODA, STARE WIELBŁĄDY POCYRKOWE
MIAŁO BYĆ DOBRZE, A WYSZŁO JAK WYSZŁO
10.07.2025 Szanowni Państwo, dzięki Waszej pomocy Kalina i Jagoda nie zostaną dziś odwiezione. Czekają na wykup. W poniedziałek trzeba wpłacić drugą ratę – 5500 zł. Bardzo proszę o pomoc.
Jak możesz pomóc?
- Dokonaj wpłaty z imieniem Jagoda i Kalina
- Wyślij BLIK na numer 506 349 596
- Udostępnij apel znajomym i rodzinie – im więcej osób się dowie, tym większa szansa, że się uda
- Podaruj 1,5% podatku wpisując KRS0000794938
- Jeśli możesz zaoferować pomoc w inny sposób (transport, wolontariat, zbiórkę darów), skontaktuj się z nami mailowo lub telefonicznie.
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Nie napiszę, że wyszło jak zawsze, bo mimo tego, że co jakiś czas ktoś się wycofuje, to wielokrotnie udawało się znaleźć prywatne, dobre domy dla potrzebujących zwierząt. I tak miało być i w tym wypadku…
W miejscu, gdzie była stara Jaga, były jeszcze dwie wielbłądzice – pisałem o tym. Też nie młode, ale w lepszej kondycji niż nasza Jagusia. Ponieważ jakiś czas temu zgłosiła się rodzina, że chce uratować wielbłądy, odezwałem się do nich. Rozmawiałem z tymi ludźmi wielokrotnie – robili bardzo dobre wrażenie, mieli psy ze schroniska, dwa konie wykupione spod noża, kozy. Mówili o swoich zwierzętach z troską i miłością. Gdy do nich zadzwoniłem, byli szczęśliwi, że będą mogli pomóc, że wielbłądy, o których zawsze marzyli, zamieszkają w ich gospodarstwie. Mieli zasoby na wykup, na transport – co mogło pójść nie tak?
Wszystko ustaliliśmy, a żeby nie mnożyć kosztów, wynajęliśmy wspólny transport i ruszyliśmy w drogę.
Na miejscu czekała uratowana przez Was Jagusia, a na wybiegu obok – ich Kalina i Jagoda. Wszystkie smutne, wycofane, zaniedbane.
Pierwszy sygnał, że może być problem, miałem już na miejscu – Jagoda się nie podobała. Powiedzieli, że miała być ciemniejsza. Rozczarowani byli również tym, że wielbłądzice nie chcą podejść, nie są zainteresowane kontaktem, dotykiem.
Wahali się, ale finalnie zdecydowali się jednak na kupno. Wszystkie trzy wielbłądy zostały załadowane na samochód, a ja odetchnąłem z ulgą. Pomyślałem, że przecież lubią zwierzęta, że na pewno będzie dobrze.

Pierwsze dni mijały spokojnie.
Rozmawialiśmy kilka razy – o karmieniu, o tym, jak sobie radzą, jak się czują. W rozmowie cały czas wybrzmiewała nuta żalu, że Kalina i Jagoda nie chcą jeść z ręki, nie dają się dotykać. A przecież to normalne. Dla wszystkich zwierząt transport, zmiana miejsca, opiekunów, wiąże się ze stresem. Wiele przez pierwsze dni tylko obserwuje otoczenie, starając się nie wchodzić w interakcje z ludźmi. Po prostu potrzebują czasu, by nabrać zaufania, by się przekonać, że nic im nie grozi. Tłumaczyłem, że trzeba poczekać, że przyjdzie na to pora. Myślałem, że rozumieją, ale cały czas czułem zaniepokojenie i stres, gdy na wyświetlaczu pojawiał się ich numer telefonu.
Wczoraj wszystko się wysypało.
Jedna z wielbłądzic złapała zębami za rękę – i w jednej chwili świat runął. Nie, nie zrobiła krzywdy, nawet nie skaleczyła, ale to wystarczyło, by czara goryczy się przelała. W telefonie usłyszałem, że Kalina i Jagoda są niewdzięczne. Że zamiast tulić się i dawać głaskać, za to, że dostały dobry dom – one gryzą. Na nic było tłumaczenie, że to dla nich obce miejsce, a po pracy w cyrku nie ufają ludziom. Na nic moje próby uspokojenia, bo oni nie dzwonili po pomoc i wsparcie – dzwonili powiedzieć, że odwożą je z powrotem. Że mają już zamówiony transport. Zaniemówiłem…
Zaproponowałem, że je odkupimy, weźmiemy do Benkowa, a spłacimy w ratach.
Usłyszałem na to, że bez pieniędzy nie mamy o czym rozmawiać, bo oni wiedzą, że nie zawsze udaje się zebrać na wykup. Znali historię z ubiegłego roku, gdy zabrakło czasu i nie uratowaliśmy dwóch klaczy. Rozmawiałem, bardzo starałem się dojść do porozumienia. Nie do przyjęcia dla mnie było, by wróciły tam, skąd już zostały zabrane. Długo się to ciągnęło, ale ostatecznie stanęło na tym, że ci państwo czwartkowy transport odwołają, jeśli dziś dostaną 5500 zł. To 1/3 ceny, jaką zapłacili za Kalinę i Jagodę.
Kwota ogromna. Ogromna. Obawiam się, że nie damy rady, ale wiem, że trzeba choć spróbować. Ostatnio z trudem zebrała się zaliczka dla rocznego Mańka, a potrzeba była dużo mniejsza. Do tego Kalina i Jagoda to wielbłądy, nie konie – a na nie zbiera się najgorzej. Są to zwierzęta na tyle egzotyczne, że mało kogo obchodzi ich los.
Szanowni Państwo,
Brakuje mi słów, by napisać, jak wielki czuję zawód z powodu zaistniałej sytuacji. Benkowo powstało z miłości do zwierząt, do pomagania, do tego, by nie dzielić na lepsze i gorsze. Tutaj, na tym skrawku ziemi, wszyscy są równi – wszyscy zasługują tak samo na życie, na dobrą opiekę, na troskę i spokój. I jest tu też miejsce dla Kaliny i Jagody. I gdybym mógł sam sprawić, by były częścią tej rodziny – zrobiłbym to natychmiast. Bez wahania. Ale nie mogę…
Proszę Was – stańcie ze mną po stronie tych zwierząt.
Nie odwracajcie się od nich. Zróbcie, co można, by należały do Benkowa – do miejsca powstałego po to, by nieść pomoc, powstałego dzięki Wam. Jagoda i Kalina nie są złe, ale miały złe życie i nie dano im dość czasu, by o tym życiu mogły zapomnieć i przestać się bać. Bać dotyku, głosu, człowieka.
Proszę z całego serca o wsparcie.
Tu liczy się każda sekunda i każda złotówka. Tu nie ma czasu na czekanie.
Tu trzeba zrobić wszystko. I trzeba to zrobić teraz. TERAZ!
Jak możesz pomóc?
- Dokonaj wpłaty z imieniem Jagoda i Kalina
- Wyślij BLIK na numer 506 349 596
- Udostępnij apel znajomym i rodzinie – im więcej osób się dowie, tym większa szansa, że się uda
- Podaruj 1,5% podatku wpisując KRS0000794938
- Jeśli możesz zaoferować pomoc w inny sposób (transport, wolontariat, zbiórkę darów), skontaktuj się z nami mailowo lub telefonicznie.
Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z imieniem JAGODA I KALINA
numer konta:
23102040270000110216926564
Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce
Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564
Jagoda i Kalina

- NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
- NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
- NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ