MAMA I SYN ŻYŁY ZDANE TYLKO NA SIEBIE, TERAZ POTRZEBUJĄ POMOCY

Dni
Godziny
Minuty
Sekundy

Szanowni Państwo,

każdy z nas pragnie świata, w którym każde stworzenie znajdzie bezpieczny kąt i ciepło ludzkiej troski. Niestety, rzeczywistość bywa inna. Dziś chcę Was prosić o pomoc dla dwóch psich dusz, które w swoim krótkim życiu zaznały więcej cierpienia niż miłości. Otrzymaliśmy wiadomość od osoby prywatnej, pani Moniki. Która nie przeszła obojętnie obok tej przerażonej dwójki.

Poznajcie Misię i Lupusia – bezdomną psią rodzinę.

Dzięki ogromnemu zaangażowaniu, udało się je złapać i zabrać w bezpieczne miejsce. Pani Monika zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, gdyż sama nie jest w stanie pokryć kosztów opieki, leczenie i socjalizacji piesków.

„Piszę do Pana jako osoba prywatna z wielką prośbą o pomoc w wsparciu bezdomnej, psiej rodziny- suczki Misi i jej maluszka Lupusia. Przez kilkanaście dni próbowałam uratować psią rodzinę w miejscowości Śladków Mały -jakieś 40 km od Kielc gdzie mieszkam. Pieski te przypadkiem spotkaliśmy z partnerem wracając z weekendu przez tę właśnie miejscowość. Zatrzymaliśmy się w pobliskim zajeździe, żeby coś zjeść.

Okazało się, że większy, czarny piesek pojawiał się tam już od dwóch lat (!),miał rany na szyi podobno po wnykach (!). Jemu niestety nie udało się pomóc- ktoś z zajazdu, kilka dni później, kiedy przyjechałam z lekiem usypiającym widział go na drodze dzień wcześniej. Obok tego Zajazdu jest bardzo ruchliwa droga, przejeżdżają tamtędy TIR-y a osobowe pędzą. Okoliczni mieszkańcy śmiali się, że to taka „powsinoga” i że „da sobie radę”. Jak widać, nie dał. I to wtedy kiedy go zobaczyliśmy, kiedy przyjechaliśmy mu pomóc, kiedy była szansa na nowe, lepsze życie….

Okazało się, że za tym zajazdem pod panelami fotowoltaicznymi, przy lesie, na gołej ziemi koczowała sunia z małym szczeniakiem (wg mnie to synek tego czarnego, jest bardzo do niego podobny), im też nikt nie pomógł. Podobno zgłoszone były na Straż Miejską a ta przyjechała po dwóch tygodniach, ich nie było. Miejscowy weterynarz też podobno odmówił pomocy.. Zależało mi na pomocy chociaż tej mamie i jej dziecku, ten biedny czarny nie doczekał pomocy. Pojechałam tam znowu z Sedalinem, był sam szczeniak, uciekł przerażony i wcisnął się w taką mała stertę pustaków, gryzł na oślep, warczał i skomlał ale udało nam się go bezpiecznie złapać. Mama była po drugiej stronie ulicy, przy małej smażalni ryb (tam tez najczęściej przychodził ten czarny piesek, tata). Zwabiłam ją jedzeniem, w które wstrzyknęłam Sedalin, zjadła ale efektu nie było, mimo sporej dawki tego środka. Wróciliśmy więc do Kielc po klatkę-łapkę od stowarzyszenia, któremu pomagam prywatnie, klatka została na noc ze szmatkami, w które wytarliśmy szczeniaczka i z jedzeniem. Niestety i ten sposób się nie powiódł, nie powiodła się też próba użycia leku Trittico. Byliśmy więc zmuszeni poprosić o pomoc specjalistę z Warszawy, który przyjechał po dwóch dniach i złapał suczkę.

Panie Michale, jeśli Państwo możecie nam pomóc i utworzyć zbiórkę na te biedne pieski, będziemy bardzo wdzięczni. Gabinet, w którym leczą uratowane zwierzaki miejmy nadzieję trochę poczeka z fakturą. Mama sunia (Misia) pojechała do hoteliku w Karpaczu (mieliśmy tylko dwa wyjścia -schronisko gdzie najprawdopodobniej przypięto by jej łatkę agresywnego dzikusa, bez szans na adopcję i ten hotelik, gdzie wyjątkowo zgodzono się ją przyjąć). Będzie tam pomału socjalizowana i kiedy będzie już gotowa na adopcję będziemy szukać jej domu. Maluch, po badaniach weterynaryjnych, jest u mnie, w dalszym ciągu jest lękliwy, nie pozwala brać się na ręce, chociaż postępy już są.

Czy możemy liczyć na Waszą pomoc?

Monika”

Leczenie, socjalizacja i zapewnienie Misi i Lupusiowi odpowiednich warunków to ogromny koszt, tym bardziej, że ciężko obecnie określić jak długo Misia będzie wymagała pobytu w hoteliku, gdzie pracuje z nią codziennie behawiorysta. Do tego dochodzą koszty ich sterylizacji, odrobaczeń, szczepień i karmy.  Potrzeba 4300 zł, by zapewnić im byt na najbliższe trzy miesiące i pokryć koszty weterynaryjne oraz wyżywienia.

Dlatego zwracam się do Was – ludzi, którzy wielokrotnie pokazali, że dobro wraca.

Każda złotówka ma znaczenie. Wasze wsparcie to dla tych psiaków szansa na nowe życie – bez bólu, strachu i samotności. Wiem, że już zaraz Święta, i każdy domowy budżet jest maksymalnie napięty, ale wiem też, że te psiaki nie miały nikogo, pozostawione na pastwę losu. Każde, choćby najmniejsze wsparcie przybliży je do nowego życia, do znalezienia kochających domów na zawsze.

Dziękuję, że nie jesteście obojętni. Razem możemy zmienić ich los i udowodnić, że dobro zawsze wygrywa.

Z całego serca – dziękuję za każdą pomoc,

Michał Bednarek

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Misia i Lupuś”
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Pomagam Misi i Lupusiowi

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Pomagam Misi i Lupusiowi