uratowane 16.09.2025

SARA I JEJ SAFIAN URATOWANI

03.10.2025 Szanowni Państwo,
dziś zdjęcia, na które tak wielu z Was czekało. Przed Wami Karina i Karmelek oraz Sara i Safian. Wszystkie cztery konie zawdzięczają Wam życie. 
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za pomoc. Bez Was pojechałaby do rzeźni. 

Sara i Karina są chore. 
Karina ma duży problem ze stawem nadgarstkowym, Sara ma przykurcz zadniej nogi. Oba konie wymagają dalszej diagnostyki i leczenia, ale na dzień dzisiejszy już wiadomo, że noga Karinki nigdy nie wróci do pełnej sprawności. W tej chwili dostaje już leki, które mają jej pomóc. Co do Sary sprawa jeszcze nie jest przesądzona, dalsza diagnostyka da odpowiedź, jakie jest rokowanie, gdyby udało się ją zoperować. Oba konie wymagają dalszego leczenia, co wiąże się z wysokimi kosztami, więc potrzebne jest dla nich, dalsze wsparcie. Dobra informacja jest taka, że dzieciaki są zdrowe, im wystarczą podstawowe badania, szczepienie, odrobaczenie. 

Konie przybywają razem, w prywatnej stajni, a ich utrzymanie wspiera Pani Agata. Jesteśmy bardzo wdzięczni, bo gdyby nie takie rozwiązanie, nie bylibyśmy w stanie uratować tych zwierząt. Nie mieliśmy dla nich miejsca. 

Dziękuję wszystkim, którzy sprawili, że udało się je ocalić i zaopiekować. I zapraszam Was do galerii zdjęć.

Życzę Wam udanego weekendu i zachęcam do wizyty w Benkowie. Czekamy na Was w Nowej Studnicy, sobota i niedziela od 10 do 16 jesteśmy do Waszej dyspozycji. Nie jest już ciepło, ale pogoda nadal słoneczna i jeśli cenicie spokój, przyrodę, naturę to dobrze spędzicie u nas czas.

Michał Bednarek
tel 506 349 596

16.09.2025 Szanowni Państwo,
wielka radość, batalia o Sarę i jej maluszka wygrana. Nic im już nie grozi, nie pojadą do rzeźni, żyją i będą żyły. 
Uratowanie tych koni, było możliwe wyłącznie dzięki Waszej pomocy. Dziękuję z całego serca za każdy gest, każde wsparcie, każde dobre słowo. Bez Was tych koni już by nie było. 

Dziękuje Wam za wszystko. 

 

Sara i maluszek będą mieszkały w prywatnej stajni, my ze względu na brak wiat nie byliśmy w stanie zapewnić im odpowiedniej opieki. Dzięki temu, że znalazło się dla nich miejsce, oraz że Pani Agata zgodziła się je wspierać, mogą rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Niebawem czeka Sarę diagnostyka weterynaryjna, w tym RTG, które pozwolą ocenić, jak bardzo zaawansowane są zmiany z chorej nodze i jak można Sarze pomóc.  Będziemy Was informowali gdy tylko będą wykonane badania. Niebawem wrócimy też do Was ze zdjęciami już z nowego domu.

Teraz czas na pomoc dla Kariny i jej synka. Ratujmy je, póki jeszcze można. Ich zbiórka: TUTAJ

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

15.09.2025 Szanowni Państwo,
Dziś ostatnia batalia o życie Sary i jej synka. Ten maluszek ma tylko 5 miesięcy. Po obwódkach wokół oczu widać, że kiedyś będzie siwym koniem. Będzie, o ile dożyje…

Handlarz ciągle pyta o pieniądze. Przy każdej rozmowie przypomina też, że jeśli nie spłacimy Sary i jej dziecka, to i Karina z maluszkiem pojadą do rzeźni. To nie jest straszenie, po prostu takie są ustalenia. W jego świecie normalną sprawą jest sprzedawanie koni na mięso. Dla niego załadowanie rzeźnickiego TIR-a to jak pójście po pieczywo do sklepu. Ot, codzienna sprawa.

Do spłaty zostały jeszcze 4000 zł. Brakuje aż 3100 zł, by była cała ta kwota. To bardzo dużo.
Dotrzymanie dzisiejszego terminu to jedyna szansa, by Sara i jej synek byli całkowicie bezpieczni. Jeśli spłacimy je dzisiaj, będziemy też mieli czas na zebranie na wykup Kariny i jej synka.

Proszę o pomoc. O życie dla tych mam z dziećmi. Tam nikt inny nie pomoże, nie ocali ich, nie wykupi.
Proszę, ratujmy je, dla nich liczy się dziś każda złotówka. 

Jak możesz pomóc?

  • Dokonaj wpłaty z imieniem SARA I MALUSZEK
  • Wyślij BLIK na numer 506 349 596
  • Udostępnij apel znajomym i rodzinie – im więcej osób się dowie, tym większa szansa, że się uda
  • Podaruj 1,5% podatku wpisując KRS0000794938
  • Jeśli możesz zaoferować pomoc w inny sposób (transport, wolontariat, zbiórkę darów), skontaktuj się z nami mailowo lub telefonicznie.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

12.09.2025 Szanowni Państwo, druga rata za Sarę i jej maluszka wpłacona terminowa dzięki Wam. W poniedziałek trzeba się do końca za nie rozliczyć, wpłacając 4000 zł. Proszę o pomoc, czas szybko zleci. 

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

11.09.2025 Szanowni Państwo,
dziś trzeba wpłacić kolejną ratę za Sarę i jej synka. Ale te pieniądze blokują również wywóz do rzeźni Kariny i jej dziecka. Jeśli dzisiaj nie wpłacimy 3500 zł, na mięso pojedzie cała czwórka. Te źrebaki są małe, mają może po pięć miesięcy. Nie wiem, czy one kiedykolwiek były na łące, na słońcu. Ich matki są chore, kulawe obie, handlarz mówił, że u „hodowcy” stały cały czas w oborze, u niego też stoją w zamknięciu. Widziałem, jak te maluszki próbują się tam bawić, ganiając po półmetrowej warstwie odchodów koni, które nie żyją. Nawet nie mam słów, by ten widok opisać. 

Proszę z serca Was o pomoc, by była cała potrzebna na dziś rata, brakuje jeszcze 1400 zł. 
Ratujmy je, bo jeśli nie my, to nikt inny im nie pomoże.  

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

10.09.2025 Szanowni Państwo,
zaliczka wpłacona, w czwartek trzeba dać kolejną część – 3500 zł, spłata całkowita najdalej w poniedziałek.
Proszę o pomoc, jeśli nie damy tych pieniędzy na rzeź pojadą obie matki z maluszkami. 

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Szanowni Państwo,
jakiś czas temu jeden z handlarzy kupił dwie klacze. Obie z małymi źrebakami. 

Żadna z nich nie ma nawet cienia szansy na kupca innego niż rzeźnia.
Obie klacze są chore. Kulawe tak, że nawet kompletny laik nie miałby wątpliwości, że te konie nie nadają się do jakiejkolwiek pracy.

Kasztanka ma na imię Sara, kara klacz – Karina.

Obie są od jednego właściciela. Handlarz, gdy pojechał po jedną, dostał propozycję kupna i drugiej. Wziął, bo jemu jedynemu – prócz ubojni – nie przeszkadzają choroby koni.

Te klacze z maluszkami są tuczone. Od dnia przyjazdu stoją zamknięte w oborze. Nie wychodzą na dwór, nie widzą słońca, nie czują wiatru w grzywie ani promieni na grzbiecie. I są już gotowe, by jechać do rzeźni.

Te konie spędzają mi sen z powiek. Nie mamy dość wiat, by móc zapewnić im indywidualny padok z wybiegiem, więc na ten moment nie mamy jak ich przyjąć. Od wielu dni dzwonię, piszę, szukam i dopiero wczoraj udało się znaleźć dla nich miejsce. 
To był ostatni moment, bo na jutro planowany był ich wywóz do rzeźni. 
Jest miejsce, gdzie mogą pojechać, jest osoba, która będzie wspierała ich utrzymanie. Teraz wszystko w naszych rękach, bo by mogły dostać swoją szansę, trzeba je wykupić. I trzeba to zrobić pilnie. 

One jutro mają wejść na rzeźnickiego TIRa i pojechać na mięso. Mamy tylko te kilka godzin, by im pomóc.

Ustaliłem z handlarzem, że płacić możemy w ratach. Najpierw za Sarę i jej synka. Powiedział, że Karina i jej źrebak też będą stały, póki będziemy się rozliczali za pierwszą. Powiedział też, że jeśli się spóźnimy albo będziemy chcieli wydłużać termin – do rzeźni oddaje wszystkie cztery konie. I wiem, że to zrobi, to hurtownik. Każdego tygodnia do ubojni wiezie dwa pełne TIR-y. On nie ma litości dla żadnych zwierząt. Tam wszyscy stają na wadze, są tuczeni, a później jadą na rzeź. 

Nie wiem, ile Sara ma lat, ale nie jest to młoda klacz. 

To koń zimnokrwisty, koń kulawy. Podwija lewe, tylne kopyto pod siebie. Nie staje na nim. Czy to wrodzone, czy wynik urazu albo choroby – handlarz nie umiał powiedzieć. Zapewne kupując ją, nawet o to nie pytał, bo i po co? Dla niego to bez różnicy – rzeźnia i tak Sarę weźmie. Tak samo jak jej dziecko.

Gdy tam byłem, Sara stała uwiązana przy betonowym korycie, odwracała głowę. 

Jakby wstydziła się tego, jak wygląda, jak bardzo została upodlona. Mały synek ostrożnie spoglądał w moją stronę, ale nie podchodził. W jego oczach był tylko strach, on też bał się ludzi, widać, że nic dobrego go ze strony człowieka nie spotkało. Sara denerwowała się i cały czas cichutko rżała, upominając go, by się nie zbliżał. Sama nie była w stanie nic zrobić, w żaden sposób go ochronić, ocalić. Przerażona i bezsilna, kręciła się nerwowo, bojąc się, że zabierzemy jej to, co ma najcenniejsze – ukochane dziecko. Zabierzemy jedyne co jej zostało. 

Cena za Sarę i jej maluszka to 10 tysięcy złotych. 
Dziś trzeba wpłacić 2500 zł zaliczki.

Bardzo proszę o pomoc.
Dla tych koni jesteśmy ostatnią nadzieją na życie. Ostatnią szansą. Proszę, nie pozwólmy, by ta biedna mama zaprowadziła swoje dziecko do rzeźni. Nie dajmy ich załadować jutro do ubojni, bo gdy to się stanie, nie będzie już odwrotu, nie będzie możliwości ratunku. 

Jak możesz pomóc?

  • Dokonaj wpłaty z imieniem SARA I MALUSZEK
  • Wyślij BLIK na numer 506 349 596
  • Udostępnij apel znajomym i rodzinie – im więcej osób się dowie, tym większa szansa, że się uda
  • Podaruj 1,5% podatku wpisując KRS0000794938
  • Jeśli możesz zaoferować pomoc w inny sposób (transport, wolontariat, zbiórkę darów), skontaktuj się z nami mailowo lub telefonicznie.

Dziękuję, za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z imieniem SARA I SYNEK
numer konta: 
23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564 

Ratuję Sarę i synka

wybierz kwotę

lub

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Ratuję Sarę i synka