Dziękujemy za ocalenie Gai! Mieszka już w nowym domu!

17.04.2024

Szanowni Państwo,

Kilka miesięcy temu uratowaliście Gaję. Jej historia jest dramatyczna, bo jej malutki synek umarł. Gaja po tej tragedii znalazła miejsce w stadzie uratowanych przez Was zwierząt i odzyskała radość życia, a niedługo potem znalazła cudowny dom adopcyjny, gdzie jest otoczona miłością, szacunkiem i najwyższą troską.

Dziękujemy Kasi i jej rodzinie za cudowną opiekę, a Wam za uratowanie Gai. Potrzeba nam takich historii z happy endem.

Więcej https://fundacjabenek.pl/gaja/

Dziękuję, że jesteście.

Michał Bednarek

tel 506 349 596

Gaja pojechała do domu adopcyjnego! Miłości i nowych więzi życzymy!

19.12.2023

Szanowni Państwo,

Marian, którego ocaliliście latem tego roku zaopiekował się w październiku Gają, gdy jej synek, chorujący na źrebięcą kulawkę poddał się.

Marian ma już swoje lata i emanuje z niego spokój oraz życiowe doświadczenie – całe swoje życie pracował na człowieka (choć nie doczekał się u niego zasłużonej emerytury). Gaja ma raptem 7 lat, pozbyto się jej, bo dała chorego źrebaka… Nie wiemy jak poradziłaby sobie ze stratą, gdyby nie bohaterski Marian.

Jesteśmy mu wdzięczni, że wziął ją pod swoje skrzydła, no i teraz są nierozłączni. Wiosny jeszcze nie ma, ale wyczuwamy, że ta opiekuńczość to już w miłowanie ewoluowała.

A na zdjęciu Gai w tle, przy sianku – ciekawe czy rozpoznacie, kto tam z ostatnio ocalonych dzięki Wam koni stoi!

Gaja i Marian jako konie pod naszą bezpośrednią opieką mogą być objęte wirtualną adopcją. Pod zdjęciami kilka słów umieszczę więcej na ten temat.

Nieustająco składam na Wasze ręce podziękowania za pomoc w ich ocaleniu!

Michał Bednarek
tel 506 349 596

Historię Mariana znajdziecie TUTAJ

26.10.2023

Szanowni Państwo,

Prezentujemy Wam krótkie nagranie Gai i Mariana, który tak dżentelmeńsko się nią zaopiekował po stracie synka.

Tak właśnie spędzają sobie dni, a to poskubią sianko, a to jesienną trawkę. Często się iskają. Zazdrościmy im tego spokoju i cieszymy się, że dzięki Wam mogą go zaznawać każdego dnia.

Konie mają w sobie wiele empatii. Marian jest na to żywym dowodem. Ok, może też się po prostu zakochał! 😉

Niezmiennie składam na Wasze ręce niekończące się podziękowania za pomoc w ich ocaleniu!

Michał Bednarek
tel 506 349 596

06.10.2023

Szanowni Państwo,

bywają takie sytuacje, że z trudem nam jest usiąść i napisać kilka zdań z informacją dla Was. Bo wiemy, że upominając się o wiadomości o danym zwierzaku wcale nie czekacie na te, które mamy. Dziś mamy taką sytuację z Gają i jej synkiem.

Wiedzieliśmy od lekarza, który przyjeżdżał do małego, że choć mały dużo więcej stoi i lepiej chodzi, to infekcja słabo ustępuje mimo podawania leków i kroplówek. W dniu, w którym podstawił się samochód (bardzo duży, by miały dość miejsca, żeby maluszek mógł się położyć), przyjechał jeszcze przed samym transportem lekarz by podać kroplówki wzmacniające. Robiliśmy wszystko, żeby ułatwić mu samą podróż. Dojechał bez problemu do Nowej Studnicy, zszedł z samochodu za mamą, mieliśmy nadzieję, że będzie dobrze.

Następnego dnia spacerował po padoku, pił z apetytem mamine mleko, dużo leżał, ale sam się podnosił.

Niestety szybko przyszło pogorszenie i mimo wizyt lekarza, podawania leków, najlepszej opieki jaką mogliśmy zapewnić temu maluszkowi, pogalopował on za tęczowy most.

Jest mi bardzo, bardzo przykro, bo choć doskonale wiem, że zwlekanie z leczeniem posocznicy u źrebaków powoduje ogromne spustoszenie w organizmie, a często i śmierć, to wierzyłem, że się uda. Niestety, stało się inaczej.

Gdy Gaja przeżywała stratę, na wysokości zadania stanął Marian. Zaopiekował się Gają, nie odstępując jej ani na krok. Okazał jej ogromne wsparcie, którego my w żaden sposób nie mogliśmy jej dać. Ukoił jej połamane serce, jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni.

 

 
 
Bardzo Wam dziękujemy za pomoc, za ratunek, za wsparcie. Bez Was oba te konie zostałyby zabite w rzeźni.

 

18.09.2023

Szanowni Państwo,

Nie da się opisać słowami jak bardzo jestem wdzięczny za Wasze niesamowite wsparcie w wyrwaniu Gai i jej synka ze stajni handlarza. Jesteśmy na etapie organizowania transportu mamy z mł;odym do naszego ośrodka. Niebawem pojawią się tutaj ich zdjęcia, filmiki.

Bardzo, bardzo Wam dziękuję! Jestem poruszony.

Michał Bednarek
tel 506 349 596

 

14.03.2023 Szanowni Państwo,

liczyłem, że nie będę musiał kolejny raz prosić Was o pomoc dla Gai i maluszka. Ale sam nie dam rady.
Dziś mija termin spłaty Ptysia, na niego zbiórka stoi w miejscu. Nie czekając do wieczora, pojechałem do handlarza z tym, co miałem i uprosiłem, by wydłużył nam termin spłaty na niego. Na szczęście się zgodził i rozliczenie za Ptysia dopiero we wtorek. Trzeba było tak zrobić, bo nie dalibyśmy rady rozliczyć się w tym tygodniu i za niego, i za mamę z małym. A nie ma żadnej szansy na przełożenie terminu spłaty Gai i maluszka. Został jeden dzień. Ostatni. Brakuje 1900 zł. To bardzo, bardzo dużo.

Zobaczcie nowy film, z wczoraj. Mały radzi sobie coraz lepiej, stabilniej stoi, nie przewraca się, jest pod opieką lekarza weterynarii, dostaje leki. Jest poprawa, choć oczywiście nie jest to nadal koń zdrowy. Co też widać. Jest już zamówiony profesjonalny, bezpieczny transport, który ma je przywieźć do Nowej Studnicy, jednak muszą zostać spłacone, by mogły wyruszyć po nowe życie.

Bardzo Was proszę o mobilizację dla Gai i maluszka. Już tak blisko, by były bezpieczne. Proszę o ratunek dla nich.

Dziękuję za każdą pomoc.
Michał Bednarek
tel 506 349 596

Uratowani 16.09.2023

12.09.2023

Szanowni Państwo,
Jesteśmy na ostatniej prostej by uratować Gaję i jej chorego synka. Dzięki Wam wczoraj udało się zebrać na drugą ratę. Tak dużą pomoc im okazaliście, że mogliśmy wpłacić więcej. Na ten moment zebrane jest już 12800 zł, z potrzebnych 15400 zł. Ogromne podziękowania dla Was. Koszty diagnostyki, wizyt weterynarza i samego leczenia wspiera Pani Olga (od Łaski i Nadziei) za co również bardzo dziękuję.

W piątek, 15 września, to dzień, w którym musimy się za nie rozliczyć i odebrać. Z ogromnej kwoty potrzebnej by uratować te dwa konie mamy już przeważającą większość, ale nadal nie ma całości. Więc nadal potrzebują wsparcia.  

 

11.09.2023 Szanowni Państwo,

Maleńki synek Gai czuje się lepiej, zmniejszyła się opuchlizna na nóżkach, a co za tym idzie staje stabilniej i mniej się przewraca. Prowadzone leczenie przynosi widoczne efekty. To ogromna radość, ale i strach, bo ten malutki konik wytrzyma już transport. Do nas, do ośrodka. Albo do rzeźni.

W ubiegłym tygodniu uzbierana została zaliczka, ale zbiórka niemal stanęła, a dziś trzeba wpłacić kolejną ratę. Brakuje jeszcze 750 zł.

Dzwoniłem prosić o przełożenie, ale handlarz nie chciał o tym słyszeć. Mówi, że je jutro wywiezie na rzeź, jeśli nie będzie pieniędzy. Nie sili się przy tym na udawanie miłośnika koni, dla niego to mięso, nic więcej.

Zobaczcie na film, jak mały dobrze sobie już radzi. Jak bardzo dzielna jest jego mama Gaja. Stoją tam bez możliwości wyjścia na słońce. Weterynarz powiedział, że maluszek powinien chodzić na dwór, by zdrowieć, by wydzielała się witamina D. Ale na moje prośby handlarz mówi, że „jak kupię, będę decydował, a jak nie kupię to jemu już witamina D nie będzie potrzebna. Kulawy czy nie, waży tyle samo.”

Bardzo proszę o pomoc.

Michał Bednarek
tel 506 349 596

05.09.2023
Szanowni Państwo,
Maleńki synek Gai czuje się odrobinę lepiej. Nadal jest intensywnie leczony, bo jeśli uda się spłacić jego i jego mamy życie, będzie musiał znieść długą podróż samochodem. Przyjeżdża do niego zamówiony przez nas lekarz weterynarii, podaje leki, bada. Bardzo bym chciał, by oba konie przeżyły. Chcę wierzyć, że tak będzie. Dzięki Wam została wpłacona połowa za życie Gai, kolejną ratę – 4000 zł trzeba dopłacić w najbliższy poniedziałek, 11 września, a następnie do 15.IX uzbierać ostatnią część za jej życie oraz pieniądze na transport.

Kwota duża, proszę wszędzie o datki. Nawet te najdrobniejsze niosą dla Gai i jej dziecka realną pomoc. Niosą nadzieję na życie. I Państwa też proszę, jeśli możecie, jeśli macie przekonanie, że Gaja i jej dziecko zasługują na ratunek, pomóżcie je spłacić.
Maluszek jest chory, jego mama przestraszona. Możemy im pomóc. Razem. Sam nie dam rady ich uratować.

Michał Bednarek
tel 506 349 596

131 km od Warszawy. Daleko od głównej drogi. Daleko od sklepów. Jeszcze dalej od pikiet na rzecz zwierząt. Mała wieś, stare przycupnięte przy szutrowej drodze domki, których latem dumnie strzegą czerwone malwy. Ale tam, na końcu, są niepasujące zabudowania. Trzy stalowe hale, betonowe płyty zamiast malw i soczystej trawy. I płot wysoki. Gdy podjeżdżam pod bramę, nawigacja mówi – dotarłeś na miejsce. Krople deszczu rozpryskują się na tablicy z wyrytym napisem „Skup zwierząt rzeźnych”.
To tutaj.

Handlarz patrzy na mnie z niechęcią, waha się, ale w końcu rozsuwa wrota hali. Przy ścianach wygrodzone duże kojce z rur. W każdym zwierzęta. Ich ciała to ich jedyna wartość rynkowa. Tu nie istnieją inne kryteria, tu życie przeliczane jest na kilogramy.
Po lewej widzę Gaję. Zasłania jak może małego synka. Szturcha go nosem, popycha, byle dalej od ludzi. Dalej od śmierci. Doskonale wie, na co czekają. Robi, co może by ratować życie swojego dziecka. Choć na chwilę.  Nie chce podejść, nie daje się dotknąć. Nie bierze marchewki z ręki. Śledzi każdy nasz ruch. Bardzo, bardzo się boi.

Gdy pytam, handlarz opowiada, że Gaja ma 7 lat, że to jej drugie dziecko. Pierwsze ubite.  Dawno. Jak gdyby cokolwiek to usprawiedliwiało dodaje, że „słabe było. Nie nadawało się do niczego.” Po chwili mówi, że „taka kobyła to przekleństwo. Też tylko na hak. Bo pożytku żadnego nie ma, a żreć chce. Kolejny źrebak i też zmarnowany”.

Patrzę na przerażoną Gaję. Na maluszka kuśtykającego tuż obok. Jest ufny, choć bardzo, bardzo chory. Cierpi na kulawkę źrebięcą. Ma popuchnięte stawy, potyka się, przewraca. Strupy na głowie, zadrapania, wiele upadków. Ta ciężka choroba toczy jego małe ciało, siejąc spustoszenie w stawach.

Gaja została sprzedana na rzeź ze swoim dzieckiem, bo ono zachorowało. Musi być bardzo dzielna, bo tchórzami okazali się wszyscy ludzie, których znała. Zamiast od razu zawołać lekarza do chorego konika, sprzedali matkę z małym na rzeź. Pozbyli się, jak zbędnych rzeczy. Jak śmieci.

Zostawiam marchewki przy kojcu Gai. Mam nadzieję, że zje gdy wyjdziemy i strach przyśnie. Pytam jeszcze o klacz w kojcu obok. Też ze źrebakiem. Ma ją ktoś kupić.

Jeszcze raz oglądam film w telefonie, który dostałem, a który sprawił, że przyjechałem w to miejsce. Widzę, jak maluszek się przewraca, jak nie może wstać i jak bardzo jest przerażony. Wiem, że mechanizm zła jest ponadczasowy i dla zysku ludzie robią najgorsze rzeczy, ale nie umiem się pogodzić z tym, że jedną decyzją odsyła się na ubój matki z małymi dziećmi.

Szanowni Państwo,
waga rzeźnicka wyceniła życie Gai i jej synka na 13 tysięcy złotych. Koszt transportu do naszego ośrodka w Nowej Studnicy to kolejne 2400 zł. Jeśli uda się je wykupić, będą wymagały odwszenia i profilaktyki weterynaryjnej, a maluszek kontynuacji leczenia. Czasu jest bardzo, bardzo mało, bo w poniedziałek trzeba wpłacić pierwszą ratę za ich życie – 4000 zł.
Jeśli to się uda, dostaniemy kilka dni na zebranie reszty.

Weekend to najtrudniejszy czas na proszenie o wsparcie. Do tego koniec wakacji, wydatki na szkoły. Nie wiem, czy damy radę, będzie ciężko, ale musimy choć spróbować. Przecież nie można ich tak zostawić, prawda?

Proszę z całego serca, pomóżcie je uratować. Tu nie ma zbyt małych darowizn. Każda złotówka to dla nich szansa na życie.

Po długich dyskusjach, handlarz zgodził się na to, by na nasz koszt było prowadzone leczenie maluszka już teraz. Źrebak jest po wizycie weterynarza, dostaje leki. Dziękujemy Pani Agacie za pomoc w pokryciu tych kosztów.

Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Ratuję Gaję i jej synka”
numer konta: 23102040270000110216926564

Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce

Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564

PAYPAL: fundacja.benek@op.pl

 
Za każdą pomoc – dziękujemy z całego serca

Gaja i Maluszek

wybierz kwotę

lub

Jeśli podasz swój e-mail, poinformujemy Cię o ich dalszych losach

Kup tapetę i wspomóż fundację
Wyślij SMS o treści POMAGAM
  • NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
  • NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
  • NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ

Bardzo DZIĘKUJEMY za każde wsparcie.

BENKOWO nie otrzymuje dotacji na prowadzenie ośrodka
dlatego bardzo potrzebujemy Twojego wsparcia aby dalej zapewniać

warsztaty terapii zajęciowej w szkołach i przedszkolach

schronienie, leczenie i wyżywienie zwierząt

hippoterapię i onoterapię dla potrzebujących dzieci

wyjazdy na interwencje i pomaganie innym

Gaja i Maluszek