Uratowaliście Żelkę. Dziękujemy!
Szanowni Państwo,
Wieści, na które wiele osób czekało. Oto zdjęcia i film z Żelką – starszą, zaniedbaną kucką, którą sprzedano na rzeź, bo była zbędna. Malutka dojechała już do naszego ośrodka w Nowej Studnicy, gdzie czeka na wizytę weterynarza. Ropny wypływ z nosa , gorączka i opuchnięte węzły chłonne wskazują, że ma zołzy.
By ułatwić jej przejechanie tak długiej trasy, jeszcze do handlarza wezwaliśmy kowala, który usunął nadmiar rogu kopytowego. Dzięki temu Żelka dała radę ustać całą drogę, z czego jesteśmy zadowoleni. Jej kopyta będą wymagały wielu korekt by je wyprowadzić, ale Żelka – jak zobaczycie na filmie – radzi sobie całkiem dobrze. Klacz ma dużą wadę zgryzu – tzw zgryz szczupaczy, a co za tym idzie będzie wymagała tarnikowania nierówno ścierających się zębów.
Żelka jest miła i grzeczna. To spokojny konik o zrównoważonym, dobrym charakterze. Mamy nadzieję, że szybko się wyleczy i po kwarantannie będzie mogła dołączyć do naszego stada małych koników, a Wy będziecie mogli ją odwiedzać.
Bardzo Wam dziękujemy za ratunek dla Żelki. Gdyby nie Wasza pomoc, dziś nie byłoby ani filmu, ani zdjęć, ani samej Żelki.
- Historia Zelki – KLIK
Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Wspieram Żelkę”
numer konta: 23102040270000110216926564
Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce
Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564
PAYPAL: fundacja.benek@op.pl
Szanowni Państow, Żelka jest małym kucykiem i nie ma nic ani nikogo, kto by się za nią wstawił. Została skazana na zabicie. Jej życie i transport to koszt 2600 zł. Jeśli my jej nie pomożemy teraz, pójdzie na rzeź jak wiele koni przed nią. Tamtych już nie ma, nie możemy nic dla nich zrobić, ale jeszcze możemy uratować małą Żelkę. By tak się stało musimy w czwartek wpłacić połowę (UDAŁO SIĘ TO ZROBIĆ! – DZIĘKUJEMY), do 19 października całą resztę. Proszę o wsparcie dla Żelki.
Michał
tel 506 349 596
Uratowana 19.10.20221
Handlarz stuka kijem o kraty. Stuk puk, stuk puk niesie się po stęchłej oborze, a powietrze gęstnieje od strachu. Mała Żelka wciśnięta w najdalszy kąt, nie patrzy. Nie mruga. Stara się nie ruszać. I tylko jej klatka piersiowa zbyt szybko się rusza, gdy od żeber obija się jej oszalałe ze strachu serce.
Stuk puk, stuk puk. Żelka jest tu od kilku dni i już dobrze wie, co oznacza ten dźwięk. Została sama, przerażona i zbyt słaba, by się wyrwać, uciec. Nie ma z kim dzielić przerażenia i strachu. Nie ma za kogo się schować, w kogo wtulić. Jest ona, handlarz i kij stuk, puk.
Handlarz patrzy na koślawego kucyka i mówi, że z tą Żelka to śmieszna historia. Już raz tu stała. Miała iść na rzeź ale uciekła śmierci. Sprzedał ją wtedy do bogatego domu, miała ładną stajenkę, najlepsze szczotki, zaplecioną grzywę. Wystrojona w czerwone kokardy, wychodziła z rodziną na niedzielne spacery. We wsi się śmieli, że jeszcze trochę, a na salony ją wezmą. Do stołu zaproszą. Ale nie wzięli. Nie zaprosili. Zelka przegrała z internetem, stała się blada, nieciekawa, nudna. Dzieci podrosły, wolały tablet i iPhone od starszego, coraz bardziej niedołężnego kucyka. A Żelka, jak to Żelka, zawsze rżała, gdy mijali jej stajenkę, prosząc o odrobinę uwagi. Z każdym dniem tylko coraz cichsze i bardziej żałosne było to rżenie, Oszukana przez wszystkich, którzy kiedyś szeptali jej do ucha, że jest ich najlepszą przyjaciółką. Zdradzona przez cały świat, z połamanym sercem stała tam, nie zasługując nawet, by wezwać do niej kowala.
Gdy wydano wyrok i nastał czas wyjazdu, była bardzo dzielna. Bez poganiania wspięła się na tych swoich wygiętych kopytkach po trapie. Potknęła się, przewróciła, ale wstała bez ponaglania. Nie odwróciła się, nie zarżała już ani razu. Zrozumiała, że miejsce, które miało być domem na zawsze, nie jest już jej miejscem.
Stuk puk, stuk puk niesie się po stęchłej oborze. Niesie się też rechot handlarza. Śmieje się, że co drugi wywożony na rzeź koń to przyjaciel z tych na zawsze, bo reszta uczciwie – była wyhodowana na ubój. Gdy pytam, czy mu nie szkoda, mówi, że on tym koniom nic nie obiecywał, a ci, co obiecali, sami dzwonili, żeby je zabrać albo wymienić na lepszego.
Żelka jest mała i drobna. Jej życie i transport to koszt 2600 zł. Wyobrażasz sobie być zabitym za taką kwotę?
Żelka jest małym kucykiem i nie ma nic ani nikogo, kto by się za nią wstawił. Jeśli my jej nie pomożemy teraz, pójdzie na rzeź jak wiele koni przed nią. Tamtych już nie ma, nie możemy nic dla nich zrobić, ale jeszcze możemy uratować małą Żelkę. By tak się stało musimy w czwartek wpłacić połowę, do 19 października całą resztę.
Proszę o pomoc dla małej Żelki. Tylko razem możemy odmienić jej los.