URATOWALIŚCIE WITUSIA! DZIĘKUJEMY!
04.02.2024 Szanowni Państwo,
bardzo dziękuję za cierpliwość w oczekiwaniu na wieści o Witusiu. Koń, któremu uratowaliście życie, jest już po kwarantannie, jego kulawizna jest w trakcie diagnostyki.
Na ten moment nie mamy od weterynarza jeszcze jednoznacznej odpowiedzi co jest przyczyną i jakie jest rokowanie. Wituś raz chodzi zupełnie normalnie, a innym razem zdecydowanie gorzej, kowal kopyta oglądał, ale nie znalazł nic, co by mogło powodować taki stan rzeczy także przed Witusiem szersza diagnostyka, która mam nadzieję przyniesie odpowiedź, na nurtujące nas pytania.
Najważniejsze jednak jest to, że Wituś jest dzięki Wam bezpieczny i bez względu na to, jaka ostatecznie będzie diagnoza, nic się w tej kwestii nie zmieni, za co serdecznie Wam dziękuję. Zapraszam Was na film z Witusiem. Zobaczcie sami, jaki to wspaniały koń.
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Wspieram Witusia”
numer konta:
23102040270000110216926564
Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce
Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564
Wsparcie dla Witusia
- NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
- NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
- NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ
Szanowni Państwo,
Witusia pozbyto się, jak niepotrzebny przedmiot. Bałem się bardzo o jego przyszłość, ale podjęliście się tej walki. Walki o jego życie. Wygraliśmy ją! Wituś jest już w Benkowie i zaczął kwarantannę. Standardowo czeka go wizyta kowala, odwiedziny weterynarza, w tym szczepienie, odrobaczanie. A potem dołączy do tego stada koni, z którymi się dogada najlepiej. To całkowicie Wasza zasługa. Ogromnie Wam dziękuję, za kolejne uratowane życie.
19.01.2024 Szanowni Państwo,
dziś zakończy się batalia o życie Witusia. Nie wiem, jaki będzie jej wynik, bo zbiórka stoi jak zaczarowana. Handlarz nawet nie chce słyszeć o tym, że ma czekać dłużej. Już raz się zgodził przesunąć spłatę, ale więcej czasu po prostu nie da. W tej całej sytuacji najbardziej tragiczne jest to, że ten koń nawet nie jest stary, nie zrobił też nic złego. Po prostu dużo pracował i okulał. Według lekarza nie ma szansy na to, by nadal zarabiał na ludzi, więc sprzedano go na rzeź. Tragiczne jest też to, że takie łaciate konie nie wzruszają, jak by były zbyt ładne, by żyć. Żeby Wituś, chociaż był stareńki, albo miał siwe włosy na głowie, albo był źrebakiem, to pewnie dawno już jego życie byłoby spłacone. Ale nie jest, i nadal nie ma żadnej pewności, że uda się go uratować. By całkowicie się za niego rozliczyć, brakuje jeszcze 2100 zł.
Szanowni Państwo, uratowaliśmy wczoraj osiołka Jakuba, on jest już bezpieczny, za co bardzo Wam dziękuję i proszę pomyślcie i o Witusiu. O tym, że to ostatnia szansa na wygranie tej batalii. O tym, że na szali leży życie tego biednego konia. Dla niego każda złotówka to realna szansa na ratunek – wiem, że to banał, ale wśród banałów najprawdziwszy.
Więc jeśli możecie, jeśli chcecie, pomóżcie proszę Witusiowi.
Dziękuję za pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596
17.01.2024 Szanowni Państwo, kolejna rata za Witusia wpłacona – dziękuję! Do piątku zbieramy dalej, aby się całkiem za niego rozliczyć. Proszę pomóżcie, bo idzie opornie ta zbiórka.
Dziękuję za pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596
16.01.2024 Szanowni Państwo, niestety nie mam dobrych wiadomości, dla Witusia pomoc nie nadchodzi. Wpłacona w ubiegłym tygodniu zaliczka dała jemu i nam więcej czasu, ale ten czas się już kończy, a nie ma pieniędzy, by go wykupić. Zbiórka niestety nie idzie, czego się spodziewałem. Rozmawiałem wczoraj z handlarzem, powiedziałem uczciwie, jak wygląda sytuacja. Powiedziałem, że nie dam rady spłacić go w środę w całości. Nie był zadowolony. Oni nigdy nie są jeśli nie dostają pieniędzy. Pokrzykiwał, odgrażał się, że Witusia wywiezie, ale w końcu ustąpił i stanęło na tym, że jak dziś dopłacę kolejne 3000 zł to poczeka na resztę aż do piątku. Da dodatkowe dni. Oczywiście postawił ultimatum – jeśli dziś nie wrócę z pieniędzmi, w środę rano Wituś idzie na ubój. Wiem, że nie żartuje. Tam u niego w oborze spotkałem wiele, wiele koni, o które pytałem, a o których mówił, że jadą na drugi dzień rano. Więcej ich nigdy już nie widziałem. Ten handlarz nastawiony jest na szybki obrót, nie lubi trzymać zwierząt ani czekać na pieniądze, ale jak się umówi, to słowa dotrzymuje, więc wiem, że Witusia dziś nie zabierze do ubojni. I jeśli dopłacimy kolejną ratę, nie wyjedzie też jutro rano, będzie bezpieczny do piątku.
Proszę Was o pomoc. Do tych 3000 zł które trzeba dziś dopłacić brakuje jeszcze 900 zł, resztę mam. Jeśli możecie, dorzućcie po kilka, kilkanaście złotych, może uda się uzbierać brakujące pieniądze i odwlec zabicie Witusia.
Dziękuję za pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Szanowni Państwo,
Ostatnie tygodnie były, i są nadal, wyjątkowo trudne i wyczerpujące. Z końcem roku zawzięta walka o uratowanie wielu zwierząt, dużo próśb od osób prywatnych o wsparcie leczenia ich podopiecznych, trudne zbiórki ze względu na święta, sylwester, a teraz bardzo niskie temperatury i kłopoty z błyskawicznie zamarzającą wodą sprawiają, że nie ma czasu praktycznie już na nic innego jak tylko praca, by zapewnić opiekę mieszkańcom przytuliska. Stąd też ostatnimi dniami nie było apeli o pomoc dla koni. Ale dziś nie mogę już zwlekać, bo Wituś, konik, który całe swoje dotychczasowe życie poświęcił na pracy dla ludzi, idzie na rzeź. On nie ma czasu, by czekać, aż zelży mróz, woda przestanie zamarzać i będzie spokojniej. Bo jeśli nie zadziałamy natychmiast, nie zdołamy mu pomóc.
Wituś to wałach. Koń jeszcze nie bardzo stary, ale już bezużyteczny. W ocenie wielu jest darmozjadem, którego trzeba się pozbyć, by nie generował kosztów. Pozbycie się oznacza wywóz na rzeź.
Handlarz powiedział, że pracował w rekreacji, woził dzieci i dorosłych, a potem z dnia na dzień okulał. Ponoć właściciele go diagnozowali. Ponoć był weterynarz. Ponoć powiedział, że to trwałe. Tą diagnozą ograbił ludzi z nadziei na zarobek, a na Witusia wydał wyrok. I nie miało znaczenia, ile dziecięcych opowieści wysłuchał Wituś, ile razy małe rączki wtulały się w jego grzywę. Nie miało znaczenia, ile kilometrów wydreptał z siodłem na plecach, starając się, najlepiej jak umiał. Dla wyrachowanych właścicieli nic nie miało znaczenia. Bo kulawe wałachy, nawet te najpiękniejsze, na których nie da się zarobić, nie mają czego szukać w stajniach nastawionych na zysk.
Witusia pośpiesznie sprzedano handlarzowi końmi rzeźnymi, skazując go na śmierć w ubojni. I na nic było witusiowe wołanie o ratunek. Proszenie o pomoc. Na nic walenie kulawą nogą o beton. W oborze handlarza za stalową bramą, która oddziela świat żywych, od świata koni rzeźnych, nikt nie ma litości. Nie ma nadziei. Nie ma przyszłości. Nikt nie słyszy rozpaczliwego rżenia przerażonych koni wspinających się po trapie ciężarówki jadącej do rzeźni.
Uratowany 22.01.2024
Wituś, wierny przyjaciel, ulubieniec dzieci, nauczyciel bezwarunkowej miłości w zamian za swoje oddanie i pokorną służbę dostał wyrok śmierci. I choć nie urodził się po to, by stać się bezużytecznym i zbędnym, to taki koniec przypadł mu w udziale. Nie miał na to wpływu, tak jak dziś nie ma żadnej możliwości wykupić się śmierci.,
Długo negocjowałem życie Witusia. Handlarz nie chciał sprzedać, mówiąc, że kulawy i nadaje się tylko do zabicia. Proponował, że znajdzie innego konia. Ale nie chciałem zdrowego. Te zdrowe mają szansę na życie, on nie ma.
Cena wraz z transportem to 7800 zł. Nie jest wygórowana, ale te 7800 zł trzeba uzbierać, a konie jak Wituś nie budzą litości i zawsze jest trudno je spłacić. Jak by to, że jest łaciaty, sprawiało, że nie warto im pomagać, że nie zasługuje na współczucie i ratunek. Nie wiem, czy uda mu się pomóc, ale bardzo mi go szkoda. To koń przyjaciel, który oddał całe swoje serce ludziom, a teraz po latach zarabiania na pana, nie ma koło niego nikogo kogo by choć odrobinę obchodził. Nie ma nikogo, kto by się o niego martwił, dbał, troszczył. Został zupełnie sam.
Proszę o życie dla Witusia. Udało się wpłacić zaliczkę w wysokości 1400 zl. Do spłaty została reszta, a czas się już kończy. To ostatnia batalia o jego życie.
Dziękuję za pomoc
Michał Bednarek
tel 506 349 596