Leżało aż myślałem, że zdechnie na zawał czy co. Oddychało głośno, oczami przewracało i trzęsło się całe. Ale za ogon podnieśliśmy i stoi. A po co weterynarza, przecież na rzeźni to nie wadzi to po co wydawać kasę. Zresztą jak boli, to przestanie, jutro ją zabiorę i też zarżną, nie będzie kulała ani nic… 

Ją zostawiłem, bo myślałem, żeby odpaść i wtedy na nóż dać, zawsze parę złoty więcej. Ale to to słabo żre, a drze się tak, że trudno znieść. No ryczy pewnie za tą starą co ubita, one zawsze razem były. A wie pan, jak tamtą w ubojni kijem zganiałem z przyczepki to śmieli się, że płacze. Łzy jej ciekły jak grochy. Ale wg mnie to po prostu jakiś paproch jej wleciał albo co, a nie żadne łzy. No sam pan powiedz, jak osioł może płakać? Ja nie wiem co ludzie widzą w tych osłach. Ani to ładne, ani mądre, ani nic. Żadnego pożytku po za rzeźnią nie ma z tego. A te dwie co teraz, to już nawet zarobku nie dały dobrego. Idź pan w cholerę z takim interesem.

Tak, 2700 zł i nie będzie taniej. Powiedziałem, że do jutra zaczekam to zaczekam, nie musi pan po piętnaście razy pytać o to samo, u mnie słowo droższe od pieniądza. Przywiezie Pan jutro przed godziną 14 zaliczkę z 1500 zł to nie dam na zarżnięcie, ale i tak do świąt musi pan dać resztę kasy i zabrać ten wynalazek. Ja tu Wigilię mam, rodzina się zjedzie i co mamy słuchać tego wycia? Całe święta by nam zepsuła. Jak pan nie wróci, na hak dam i tyle.”