Amor już w domu!
03.06.2024 Szanowni Państwo,
czy pamiętacie jeszcze Amora? Kuca, który w sierpniu ubiegłego roku toczył najważniejsza z batalii? Dzięki Wam dziś jego opiekunka – Patrycja, może dla Was nagrywać takie filmy. Kolejny raz bardzo Wam dziękujemy za pomoc dla Amora. Jest moc!
Dziękuję, że jesteście!
Dziś przychodzimy do Was z pozdrowieniami od Amora i jego opiekunki:
„Blizna pokastarcyjna boli najbardziej, przy niej się wierci i próbuje kopać, ale Pani Zuza robi na spokojnie. Dobrze już idzie ku lepszemu. Dostałam pracę domową od fizjo, codziennie sama próbuje masować i do tego powoli robimy ćwiczenia z ziemi. Plus chodzi już luzem po podwórku tylko koło stajni. Na duży wybieg jeszcze za wcześnie bo ten mały wariat na spacerach w ręce się odpala. Więc coraz lepiej się czuje. Dziękuję za wszystko „
Dziękuję, że jesteście!
24.11.2023
Szanowni Państwo,
całkiem niedawno mogliście zaobserwować jak Amora roznosi energia, a przecież jeszcze szaleć nie może!
Na szczęście jest znane remedium na końskie szaleństwa – jakie? Zobaczcie sami 😀
Oby więcej takich historii, kiedy opiekun nie rezygnuje z walki o swojego podopiecznego.
24.11.2023
Szanowni Państwo,
całkiem niedawno mogliście zaobserwować jak Amora roznosi energia, a przecież jeszcze szaleć nie może!
Na szczęście jest znane remedium na końskie szaleństwa – jakie? Zobaczcie sami ;-).
Szanowni Państwo,
Dziś przychodzimy z dobrą historią, a że to dobro się zadziało, to Wasza zasługa.
Wiele z Was kojarzy Amora, dla którego prosiliśmy o wsparcie. Koń ten ma swój dobry dom, właścicielkę Patrycję (o niej jeszcze będzie niżej ;-)), jeszcze kilka tygodni temu miał też całkiem dobre, zwyczajne życie. Ale to życie Amora i Patrycji zawaliło się po nieudanej operacji wnętrostwa.
W wyniku powikłań pooperacyjnych, Amor trafił do szpitala dla koni w Warszawie z lewostronną przepukliną pachwinową, ropniem poiniekcyjnym na szyi, wnętrostwem prawostronnym oraz zapaleniem otrzewnej. Przez wiele dni trwała batalia o jego życie, bo Amor był w ciężkim stanie i mogło się zdarzyć wszystko.
Moi drodzy, koszt leczenia tego kucyka wielokrotnie przerósł jego wartość, a mimo to, Patrycja nie wahała się, gdy trzeba było podjąć decyzję o ratowaniu małego przyjaciela. Wiele osób radziło jej, by się go pozbyła do rzeźni albo uśpiła. Nie zrobiła tego, bo priorytetem był dla niej dobrostan konia. Zanim poprosiła kogokolwiek o pomoc, Amor był już w klinice, gdzie starano się go uratować. Nie znamy wielu osób, które by tak postąpiły. Patrycjo, wielu może się od Ciebie uczyć. Jest moc!
Amor to najlepszy przykład jak wiele dobrego można zrobić, gdy działa się razem. Chcemy Wam z tego miejsca podziękować za ogromne wsparcie. Za każdy gest. To dzięki Wam otrzymał najlepszą możliwą pomoc, leczenie opiekę. Dziękujemy Amorowi, że dał radę. Dziękujemy Patrycji, że uczy innych co to odpowiedzialność. Dziękujemy Szpitalowi dla koni Służewiec i Dr Samselowi za to, co zrobili.
Pamiętajcie, jeśli znajdziecie się w sytuacji, która wydaje Wam się bez wyjścia, proście o pomoc, gdzie się da. To nic nie kosztuje, a może uratować życie zwierzaka.
Dziękujemy, że jesteście z nami.
Michał Bednarek, tel. 506 349 596
Bardzo DZIĘKUJEMY za każde wsparcie.
04.09.2023
Szanowni Państwo,
Najnowsze wieści z kliniki, w której przebywa Amorek. Niestety musiał zostać podany dodatkowy antybiotyk i dla jego bezpieczeństwa (operacja, którą przeszedł była bardzo poważna i rozległa) musi pozostać nadal w szpitalu pod całodobową opieką weterynaryjną.
Na poniedziałek 11 września zaplanowane są kompleksowe badania i na ich podstawie zostanie podjęta decyzja o wypisie do domu. Prosimy, trzymajcie kciuki za Amora i Patrycję.
Dziękujemy, że jesteście z nami, za ogromną pomoc w leczeniu tego dzielnego kucyka i jego opiekunki. Jesteście wspaniali
30.08.2023
Szanowni Państwo,
W imieniu Patrycji i Amora bardzo Was proszę o rozważenie pomocy dla nich.
Amor to koń, który dla Patrycji jest całym światem. Podjęła ona dramatyczną walkę o jego życie, gdy wszyscy mówili, żeby go sprzedać na rzeź albo uśpić. Wydała wszystkie swoje oszczędności na pierwszą operację i już nie ma ani grosza. Mimo tego przewiozła konia do kolejnej kliniki, gdzie lekarze od wielu dni ratują jej przyjaciela.
Koń nadal przebywa w szpitalu, jest po drugiej operacji, jelita pracują, zaczyna jeść. Rany niestety są nadal silnie zaropiałe, ale lekarz prowadzący mówi, że są zakażone i jeszcze trzeba czasu, żeby się wygoiły. Jeśli nie będzie pogorszenia, Amor za tydzień będzie mógł opuścić klinikę i leczenie będzie kontynuowane już w jego domu.
To dobra wiadomość, ale też ogromny stres dla Patrycji, bo każdy dzień w szpitalu to kolejne wysokie koszty, które trzeba będzie uregulować w dniu odbioru konia.
Na tę chwilę brakuje pieniędzy, by całkowicie pokryć już wystawione faktury a są one na łącznie na kwotę ponad 20 tysięcy złotych. A to nie koniec, dojdzie jeszcze jedna faktura do zapłaty za ostatni tydzień leczenia.
Szanowni Państwo, takich osób jak Patrycja nie ma wiele. W świecie koni, problemu się pozbywa, a nie leczy. Bardzo proszę wesprzyjmy ją, pomóżmy. Pokażmy, że Amor i dla nas jest ważny. Niech ich historia ma dobry koniec.
Bardzo proszę
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Komplet kosztów w szpitalu dla koni od dnia przyjęcia do dnia 29.08.2023.
ŁĄCZNIE 22 693,39 ZŁ
A to nie koniec…
22.08.2023
Szanowni Państwo, przychodzę dzisiaj do Was z ogromną prośbą o ratunek dla Amora. Tym razem nie jest to niechciany przez nikogo kuc. To ukochany przyjaciel Patrycji, za którego ona oddała by życie. Stara się ze wszystkich sił aby go ocalić, ale bez nas jej się nie uda. Potrzebujemy zebrać aż 14 tysięcy złotych, aby pomóc Patrycji opłacić leczenie Amora i dać możliwość dalszej terapii. Każdy z nas oddałby wszystko, aby ocalić swojego ukochanego przyjaciela. Patrycja oddała już wszystko co miała i dlatego prosimy o Waszą pomoc. Pomóżmy ocalić jej najlepszego przyjaciela!
Michał Bednarek
tel 506 349 596
Gdy umiera twój najlepszy przyjaciel…
Zastanawiałeś się kiedyś co czuje opiekun, którego nie stać na leczenie swojego przyjaciela? Co byś zrobił w sytuacji gdybyś wiedział, że operacja może uratować życie, ale wszystkie pieniądze jakie miałeś wydałeś na dotychczasowe leczenie? I nie masz już skąd wziąć więcej. Od kogo pożyczyć. Nie masz też pracy, która w ciągu kilku dni pozwoli ci zarobić kilkanaście tysięcy by ratować zwierzaka, a każda doba pobytu w klinice to kolejne, ogromne koszty.
W takiej sytuacji jest Patrycja, która wraz ze swoim koniem Amorem toczą najważniejszą batalię – o życie. Posłuchajcie:
„Mój kochany kuc Amor był wnętrem obustronnym. Nieleczenie tego schorzenia sprzyja powstawaniu nowotworów, więc lekarz zalecił operację. 27 czerwca pojechaliśmy z Amorem do najbliższej kliniki dla koni. Miało być dobrze, ale po otwarciu konia udało się usunąć tylko lewe jądro. Przeciągając się narkoza stwarzała ryzyko nie wybudzenia się konia, klinika uznała, że drugie jądro zostanie usunięte w późniejszym terminie.
Odebrałam konia z kliniki po dwóch tygodniach. Tak bardzo się cieszyłam, że mój Amor wraca do mnie, do domu. Niestety miejsce po operacji nadal było opuchnięte. Zgodnie z zaleceniami lekarza Amor stał w stajni i wychodził tylko na spacery w ręku. Ale z dnia na dzień było coraz gorzej, opuchlizna nie schodziła, a do tego Amor zaczął kolkować (niedrożność przewodu pokarmowego) i mimo kolejnych wizyt lekarzy, podawania kroplówek i leków, stan z każdym dniem się pogarszał. Koń w trybie pilnym trafił do kolejnej kliniki dla koni – tym razem do szpitala w Warszawie. Diagnoza – Przepuklina powstała jako powikłanie po kastracyjne.
18 sierpnia wykonano skomplikowaną operacje ratującą życie Amorka (operacja przepukliny, wycięcie 50 cm jelita, które utkwiło w przepuklinie, wycięcie prawego jądra).
Po operacji stan mojego przyjaciela był stabilny, ale zostałam poinformowana, że ta batalia o jego życie nadal trwa. I, że może być różnie. Teraz Amor poczuł się gorzej (gorączka, wysięg zapalny wypływający z drenu). Lekarz obawia się, że rozwija się zakażenie jamy otrzewnowej…
W klinice robią wszystko, aby mu pomoc. By uratować mu życie.
Amorek najdzielniejszy kuc na świecie musi dać rade!
On da rade na pewno. Tak bardzo w niego wierzę, że mnie nie zostawi. Że wytrzyma. Ale czy ja dam rade opłacić jego leczenie? Na chwilę obecną nie jestem w stanie…
Jest już pierwsza faktura do zapłaty za leczenie w Warszawie – kwota ogromna 14 tyś. Aktualizacja 22.08.2023 – godz 15:50 – doszły kolejne koszty – ponad 5,4 tyś zł. A to nie koniec. Dojdą do tego następne – to kolejne tysiące, których nie mam. Nie stać mnie na pokrycie tych kosztów, bo wszystko, co miałam już wydałam na leczenie. Opłaciłam do tej pory sama pierwszą kastrację w Lublinie, wynajem przyczepy i transport, wizyty dwóch weterynarzy u mnie podczas kolki Amora (leczenie plus badania krwi), transport do Warszawy. Razem to blisko 8 tysięcy złotych. Więcej po prostu już nie mam.
Wielo osób mówiło mi, że on nie jest wart takich pieniędzy. Żebym go oddała do rzeźni. Albo uśpiła. Ale jak mogłabym tak postąpić? Przecież przyjaciół się nie porzuca, nie pozbywa. Nie skazuje się ich na śmierć. Ja nie mogę się teraz poddać. Nie mogę przecież go zawieść i powiedzieć, żeby mojego ukochanego Amora uśpić, bo nie mam pieniędzy. Przecież on tak się stara, walczy ze wszystkich sił.
Wtula się we mnie, gdy go odwiedzam, jest tak bardzo, bardzo dzielny. Pęka mi serce, że jest chory, a strach o płatności ściska mi gardło.
Bardzo Państwa proszę o pomoc, o ratunek dla mojego przyjaciela.
Za każdą złotówkę będę Wam bardzo, bardzo wdzięczna. „
Jeśli chcesz i możesz pomóc, prosimy o wpłaty
z tytułem „Ratuję Amora”
numer konta: 23102040270000110216926564
Fundacja BENEK, ul. Orzechowa 15, 63-004 Szewce
Jeśli mieszkasz poza granicami Polski i chcesz wpłacić darowiznę
na nasze konto: BPKOPLPWPL23102040270000110216926564
PAYPAL: fundacja.benek@op.pl
Ratuję Amora
- NA NUMER 7470 KOSZT 4,92 ZŁ
- NA NUMER 7977 KOSZT 11,07 ZŁ
- NA NUMER 91920 KOSZT 23,37 ZŁ