Daj pan spokój, chciałem zarobić, a tylko kłopot mam. Ludzie zamówili osła. Podzwoniłem po handlarzach, zaraz znaleźli co trzeba. Kupiłem i od razu zawiozłem do tego ośrodka. Stajnia piękna, klinkierowe boksy, gięte kraty i podjazd z kostki. Wyładowałem, wziąłem pieniądze i uznałem, że po temacie. Ale gdzie tam! W niedzielę od rana smsy, a potem już awantura na całego.
No co nie pasowało? To osioł na rzeź, a tam piękne konie w derkach, lśniące, drogie. Paniusie poszły głaskać i okazało się, że oślica kaszle no i że zawszona, alarm na całą stajnię podniosły, że się rozniesie na inne konie. Może i ma wszy czy zołzy, ale co w tym dziwnego? Czego się spodziewały? Prawie każdy to ma. Ale nie dyskutowałem, zabrałem i wiozę na rzeź, bo nie będę się użerał za kilka złotych.
Chcesz pan kupić? To do ręki 2300 zł i zabierasz. Nie, nie będę czekał, bo nie mam miejsca. We wtorek o 6 rano ładuje, jeśli pan nie wrócisz. No widzisz pan przecież, gdzie ją trzymam, między graty musiałem wstawić, bo konie ją kopały, ale chyba na dwór uwiążę, bo zabrudzi mi wszystko do jutra.